Nudzi mi się, co mam ze sobą zrobić, nie mam w co grać – jeśli lubisz poświęcać wolny czas na gry komputerowe, te słowa pewnie nieraz pojawiły się w Twojej głowie. Następnym razem, gdy staniesz w obliczu takiego problemu, możesz poszukać rozwiązania w nowej serii artykułów pt. IntroGra. W cyklu (dla graczy i nie tylko) przedstawię kilka ciekawych produkcji, godnych polecenia. Niektóre będą doskonale znane, inne wręcz przeciwnie, ale ich cecha wspólna to wciąganie na długie godziny.
Krew, pot, łzy i cierpienie - brzmi jak typowy dzień studenta w czasie sesji, prawda? Nie tym razem! Mowa o Dark Souls – pierwszej grze, jaką chciałbym przedstawić w ramach cyklu – przez wielu uznawaną za bardzo trudną.
Dark Souls powstało w 2011 roku; zostało stworzone przez japońskie studio From Software. Gra szybko stała się hitem. Po swoim starszym, mniej znanym bracie, Demon Souls, odziedziczyła drugi człon nazwy i tym samym wpisała się w grupę gier typu „souls-like”. Takie produkcje cechują się prostymi założeniami: początkowo rozgrywka jest trudna, gra nie wybacza błędów, a wielokrotnie pojawiający się napis „nie żyjesz” potrafi doprowadzić do frustracji i rezygnacji niejednego gracza.
Zawiła historia Dark Souls rozpoczyna się od przebudzenia w celi. Uzbrojony jedynie w złamany miecz dowiadujesz się… No właśnie, nie dowiadujesz się za wiele. :) Twoim jedynym tropem jest wspomnienie rannego rycerza o „Krainie Władców” i „Dzwonie Przebudzenia”. O co chodzi? W sumie nie wiadomo. Historia nie jest opowiedziana wprost; by ją poznać trzeba zwiedzać, być uważnym i dociekliwym. Gra „nie prowadzi za rączkę”. To, co się dzieje zawarte jest nawet w opisach przedmiotów, więc również na takie drobne aspekty trzeba zwracać uwagę. Oczywiście byłoby zbyt prosto, gdyby rozgrywka pozwoliła na spokojną eksplorację…
Już na samym starcie gracz spotyka „mieszkańców” krainy, których jedynym pragnieniem jest zgnieść, zniszczyć, upokorzyć (i wiele innych w podobnym tonie) niewinnego bohatera. Nie ważne czy natkniemy się na zwykłe szkielety, urocze grzyby czy gigantyczne bestie - dosłownie każde spotkanie w tym nieprzyjaznym świecie może zakończyć się najgorszym. Na szczęście porażkę można opóźnić (a w optymistycznym scenariuszy całkiem jej zapobiec), ponieważ jak na RPG’a przystało nasz bohater cały czas się rozwija, zwiększając swoje umiejętności za pomocą tytułowych dusz oraz rozsianego po świecie ekwipunku.
Wcześniej wspomniałem o tym, że gra „nie prowadzi za rączkę”. Sprawdza się to również w przypadku eksploracji. Gracz może praktycznie od samego początku iść gdzie chce. Jedna ścieżka popchnie fabułę do przodu, inna zaś sprawi, że prawdopodobnie pożałujemy swojego wyboru. Mimo wszystko budowa świata jest na tyle (wbrew pozorom) prosta, że po kilku godzinach nawigacja po krainie nie stanowi żadnego problemu.
Podsumowując, Dark Souls to świetna, choć specyficzna produkcja. Czy polecam? Jak najbardziej. Czy po rozpoczęciu rozgrywki pojawi się zwątpienie? Oczywiście! (Sam dopiero przy czwartym podejściu dałem jej szansę). Dark Souls wymaga cierpliwości, mocnych nerwów i samozaparcia, jednak jeśli się jej sprosta to gwarantuję, że wciągnie na długie godziny, a powrót do gry będzie bardzo kuszący.