Najszybszy obiad? Zupa z torebki. Najszybsza kawa? Rozpuszczalna. Słowo “instant” (natychmiastowy) prześladuje nas każdego dnia. Spieszymy się, więc wybieramy to, na co nie musimy tracić czasu. Szybko, szybciej, najszybciej!
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że żyjemy w kulturze instant. Wszystko upraszczamy i chcemy, aby było dostępne od ręki. Czekać na coś? Nie, nie, nie ma takiej opcji. Chcemy to na już, a najlepiej na wczoraj. Społeczeństwo konsumpcyjne stało się bardzo niecierpliwe i wymagające. Ma na to wpływ rozwój gospodarczy i tempo życia, ale także sama świadomość nas, jako konsumentów. Możemy mieć wszystko i kiedy tylko chcemy. Firmy starają się wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów i przewidują nasze zachowania. Największe firmy dostawcze pracują 24h na dobę przez cały tydzień po to tylko, abyśmy po zamówieniu wieczorem butów, już kolejnego dnia rano mieli je na nogach. Chcemy zjeść szybki obiad? Podjeżdżamy do McDonalda. Mimo że niezdrowo, to żyjemy z przekonaniem, że to jednak zawsze „pewne” jedzenie, mało kto się zatruł. No i natychmiast! Siłownia? Jasne, że ta czynna całą dobę. Telefon zmieniamy co roku, byleby tylko mieć najnowszy model i być na bieżąco z wszystkimi nowinkami technologicznymi.
Pokaż buty, a powiem, kim jesteś
Konsumpcjonizm wpływa na poczucie przynależności. Ludzie podnoszą swoją samoocenę poprzez kupno nowych, zazwyczaj luksusowych, rzeczy. Dzięki temu wiele z nich ma poczucie, że wspina się coraz wyżej w hierarchii społecznej. Oceniamy innych przez pryzmat tego, co posiadają, a nie to, jacy są. Wygląd zewnętrzny stał się wyznacznikiem tego, jakimi jesteśmy ludźmi. Im więcej rzeczy posiadamy, tym lepiej. Im ładniejsi jesteśmy, tym lepiej. Spotykając kogoś po raz pierwszy, najpierw go „skanujemy”. Fryzura, ubiór, dodatki. A samochód? Hm, najnowszy model. O, i zegarek też niczego sobie. Z tym gościem warto trzymać! W ten sposób można zdobyć grono sztucznych przyjaciół. Zapraszają na imprezy, wspólne lunche, wyjazdy, ale jak tylko coś pójdzie nie tak, odsuwają się.
Era minimalizmu
Hygge, slow life, slow food. Chyba każdy już kojarzy te sformułowania. Duńczycy są uważani za najszczęśliwszych ludzi na świecie i może właśnie dzięki koncepcji Hygge możemy czerpać od nich inspiracje. Zaczynamy wracać do korzeni, doceniać dary natury i prostotę. Tworzymy nowe rytuały, skupiamy się na sobie, po to, by odnaleźć życiowy balans. Jedzenie nie musi być już „fast”. Im bardziej naturalne i zdrowe, tym lepiej. Celebrujemy posiłki, spotkania z najbliższymi i codzienność. Zwracamy większą uwagę na środowisko i cały ekosystem. Otaczamy się mniejszą liczbą przedmiotów. Kupujemy jedynie te najpotrzebniejsze, pozbywając się zbędnych. Stawiamy na naturalny wygląd i wygodny, minimalistyczny styl ubierania. Nawet u fryzjera można zrobić „Hygge hair”. Czy tylko pozornie zaczynamy zwalniać? Czy ludzie zawsze potrzebują jakiegoś punktu zwrotnego, który sprawi, że zmienią styl życia i postrzeganie innych? Tempa, które stale przyspiesza, chyba już nie będziemy potrafili zwolnić.
Po więcej tekstów Kasi zapraszamy również na half-face.com
źródło ilustracji: pixabay.com