Część ze studentów zapewne słyszała już o pierwszym studenckim browarze w Rzeszowie. UwaRzone to biznes stworzony przez członków Koła Naukowego „Browarników” na Uniwersytecie Rzeszowskim. Szczegóły powstawania piwa kraftowego oraz zakładania własnego przedsiębiorstwa zgodzili się przybliżyć nam Łukasz Niżnik oraz Natalia Stefańska
Olga Robutka: Na początek najważniejsze pytanie, jak powstał pomysł na własne piwo?
Łukasz Niżnik: Przed stworzeniem UwaRzone w ramach działalności w kole naukowym „Bio-Tech” warzyliśmy sobie piwa na mniejsze warki, 20-litrowe. Traktowaliśmy to bardziej jako zabawę, hobby, ale porozmawialiśmy o tym i pomyśleliśmy, że moglibyśmy pójść w to dalej i otworzyć własny browar. Prawda jest taka, że założenie swojej własnej instalacji jest dość kosztownym przedsięwzięciem, dlatego podeszliśmy do tego z innej strony. Założyliśmy kontraktowy browar kraftowy; skontaktowaliśmy się ze spółką celową Inventur, która działa na Uniwersytecie i działaliśmy dalej w tym kierunku…
(Przypis red.: warzenie kontraktowe polega na zleceniu firmie zewnętrznej wyprodukowania danej ilości piwa z podanej receptury)
Natalia Stefańska: …jako Browar UwaRzone. I właśnie z pasji do browarnictwa założyliśmy własny biznes. Uczymy się jak prowadzić przedsiębiorstwo i przy okazji jak warzyć piwo – to są nasze najważniejsze zamysły, którymi się kierujemy. Zależy nam na tym, aby spopularyzować fakt, że piwo kraftowe to też sztuka. Naprawdę niełatwo jest uwarzyć coś dobrego, co będzie smakowało dużej ilości osób. Równie ciężkim zadaniem jest prowadzenie własnej działalności. Chcemy więc również promować wiedzę o przedsiębiorczości, gdyż nie ma zbyt wielu kanałów informacyjnych, gdzie można dowiedzieć się o budowaniu biznesu.
OR: Pozostając przy biznesie – jak wygląda wasz browar od wewnątrz?
Łukasz: Podzieliliśmy się na cztery różne działy. Dział zarządzania odpowiada za koordynowanie działań, dział marketingu zajmuje się naszymi social mediami oraz przepływem informacji. Mamy również dział warzenia oraz dział sprzedaży.
Natalia: Dział warzenia odpowiada za wszystkie receptury, które są produkowane w naszym browarze UwaRzone. Odpowiadają za tworzenie, testowanie oraz przekazywanie ich do produkcji na większą skalę.
Łukasz: Tak naprawdę można powiedzieć, że w ramach działu warzenia jesteśmy takimi alchemikami, którzy badają i eksperymentują. Optymalizujemy dobór surowców, tak żeby uzyskać najlepsze efekty.
Natalia: Dział sprzedaży zajmuje się głównie nawiązywaniem współpracy z potencjalnymi pośrednikami sprzedaży. Kontakt telefoniczny i mailowy, nawiązywanie relacji. Wiąże się to też z zapewnieniem możliwości udziału w eventach; aby jak najwięcej osób o nas usłyszało w ramach tak zwanego marketingu szeptanego. To jest naprawdę sporo pracy sprzedażowej i marketingowej jak na studentów i osoby dopiero uczące się.
Łukasz: Tak naprawdę można ich nazwać przedstawicielami handlowymi
Natalia: Tak, to prawda. W dziale sprzedaży jest najwięcej pracy przy najmniejszej ilości czasu. Podczas składania wniosków można czytać je po kilka razy, ale przedstawiając produkt nowemu partnerowi, szansa na dobre pierwsze wrażenie jest tylko jedna.
Łukasz: Też tak napomknę, że tak naprawdę jesteśmy interdyscyplinarnym kołem naukowym. Zrzeszamy osoby ze wszystkich kolegiów Uniwersytetu Rzeszowskiego, nie tylko piwowarów, ale również tych, którzy specjalizują się w kontaktach międzyludzkich, posiadają umiejętność poprawnego pisania, osoby od koordynacji, grafików. Nawiązujemy również współprace z innymi uczelniami, mamy parę zaprzyjaźnionych osób z Politechniki Rzeszowskiej oraz nawiązujemy współpracę z uniwersytetem z Krakowa.
OR: W jakim stopniu jest to Koło Naukowe, a w jakim biznes?
Natalia: UwaRzone oraz Koło Naukowe Browarników to dwie przenikające się między sobą jednostki. Osoby z koła naukowego mogą nam pomagać, nabywać nowych kwalifikacji na rzecz browaru, ale również członkowie UwaRzone mogą się przenieść i działać w ramach Koła Naukowego.
Łukasz: Celem koła naukowego jest przede wszystkim poszerzanie wiedzy. Bez niego ciężko byłoby uczyć się tego biznesu. Warto podkreślić w tym miejscu, że warzymy kontraktowo. Na uczelni nie warzymy końcowego produktu.
OR: Odnośnie samego browaru – jak znaleźliście spółkę do współpracy?
Natalia: Browar Tarnobrzeg jest zaprzyjaźniony z Inventurem, więc nie było problemu ze znalezieniem pierwszego partnera. Gorzej było z nawiązaniem współprac sprzedażowych, żeby wprowadzić produkt na rynek. Im więcej osób o nas wie i im więcej osób spróbowało naszego piwa, tym jest łatwiej. Dzięki pozytywnym opiniom i zaufaniu możemy sprawniej zdobywać kolejne kontakty.
OR: Wspomnieliście, że początkowy proces tworzenia to niejaka zabawa w alchemików. Jak to właściwie wygląda?
Łukasz: Warto wspomnieć, że o warzeniu piwa można by napisać tysiąc podręczników. Wszystko zaczyna się od przygotowania receptury i wymyślenia tego, co będziemy robić. Jakich składników użyjemy, w jakim momencie je dodamy, jakie zawrzemy chmiele, dodatki, słody. Bardzo ważnym elementem są też drożdże i ich rodzaj. Pierwszym etapem produkcji jest zacieranie słodu, czyli ziarna poddanemu wcześniej procesowi kiełkowania i suszenia. Jest to proces zbliżony do gotowania. Używane tam są ziarna, najczęściej jęczmienne, ale także pszeniczne czy żytnie. Następnie przechodzimy do procesu filtracji i to, co nam zostaje, nazywamy brzeczką, którą znowu musimy zagotować – na tym etapie można już dodać chmielu. Potem musimy schłodzić naszą brzeczkę i dodać drożdży, chmielu czy innych dodatków. Jest to zatem proces czasochłonny i wieloetapowy.
OR: Jak dużo wiedzy na ten temat posiadacie jako zespół?
Łukasz: W naszym kole browarników cudowne jest to, że w jego gronie są osoby, które pierwszy raz miały styczność z piwami i z tym, jak powstają dopiero u nas. Zrzeszamy tu różnych ludzi, którzy na przykład podchodzą do tego bardziej biznesowo, ale chcą poznać proces warzenia.
Natalia: Z perspektywy osoby, która interesuje się stricte biznesem i w tym kierunku chcę się kształcić: przychodząc do koła, nie wiedziałam o piwie nic. Kompletnie nic, nawet nie byłam świadoma, jak się je prawidłowo pije, bo jak dla mnie ciepłe piwo z butelki smakowało bardzo dobrze. Teraz smakuje już bardzo źle.
Łukasz: Przede wszystkim piwa nie powinno się pić ani z butelki, ani z puszki, tylko przelać do odpowiedniego szkła. Kufla, pokala, French Jelly Glassu..
Natalia: Dowiedziałam się, czym jest pokal! W dodatku sprzedawałam je na naszym pierwszym evencie. To było święto Paniagi w Rzeszowie i jednym z moich zadań była sprzedaż pokali, ręcznie malowanych przez naszą liderkę sprzedaży – Klaudię. Dlatego, jako przedstawiciel sprzedażowy, musiałam wiedzieć, czym ten pokal jest, jak się z niego pije i jak się do niego nalewa. Także wiele się tu nauczyłam, jeśli chodzi o piwa kraftowe i proces warzenia ich. Samo przyswajanie tej wiedzy również było bardzo przyjemne i dużo przystępniejsze, niż gdybym miała się tego uczyć z podręcznika.
OR: Co wyróżnia wasze piwo na tle innych?
Łukasz: Przede wszystkim to, że na każdym etapie tworzone jest ono przez studentów. Zaczęliśmy jako Koło Naukowe Browarników: wymyślaliśmy receptury, debatowaliśmy jakich użyć surowców; wspólnie całość skomponowaliśmy. Oczywiście konsultowaliśmy to z Browarem Tarnobrzeg i niektórymi osobami na Uczelni, ponieważ mamy ich ogromne wsparcie. Ale tak naprawdę jest to inicjatywa stricte studencka – szeregi naszego browaru zasilają głównie studenci.
Natalia: Wszystko robimy sami, nie zlecamy projektowania niczego osobom postronnym. Nawet takie rzeczy jak etykiety, opisy czy wierszyki przygotowywane są przez nas. Staramy się umożliwić naszym studentom jak najwięcej opcji rozwoju. Odnośnie do samego piwa, ze strony konsumenta, który nie jest piwoszem; który spróbował piwa z pokala po raz pierwszy na studiach, mogę powiedzieć, że nasze ma głębię smaku. Porównując je do zwykłego, komercyjnego piwa, w naszym można wyczuć różne nuty: owocowe lub kwasowe.
OR: Jakie rodzaje piwa posiadacie w swojej ofercie?
Łukasz: Mamy cztery style, pierwszym z nich jest hoppy lager – klasyczny przedstawiciel rynku, piwo dolnej fermentacji, ale jest on nachmielony polskimi odmianami chmielu. Te aromaty są mocno wyczuwalne.
Natalia: Nie chcę podchodzić do tego ignorancko, ale powiem, że smakuje jak piwo, ale takie bardzo dobre piwo. Ma głębię, którą czuć później na języku; ten smak nie znika tuż po wypiciu.
Łukasz: Drugi styl to witbier, nasza URocza. Klasyczny styl belgijski, stworzony głównie ze słodu pszenicznego z dodatkami, takimi jak skórka pomarańczy i kolendra. Jest to zgodne z duchem kraftu. Posiadamy również American Wheat – piwo pszeniczne, z tym, że jest nachmielone amerykańskimi odmianami chmielu. To jest nasz URwis. Ma aromaty charakterystyczne dla tych chmieli, czyli cytrusy, pomarańcze.
Natalia: URocza jest bardzo lekkim piwem, takim na lato. Jest słodsze, bardziej kwaskowe na końcu języka. URwis jest również kwaskowy, ale jednocześnie mniej słodki, ma wyższą goryczkę.
Łukasz: Ostatnim piwem, jakie posiadamy w naszej pierwszej warce, jest ALE URwał, w stylu New England IPA. Charakteryzuje się smakiem wieloowocowym, głównie przez chmiele, które dodaliśmy. Na jednym ze spotkań Koła dyskutowaliśmy nad nim i bardzo chciałem, żeby była tam Azacca i Mosaic, dwie konkretne odmiany chmielu, bo to one nadają tych owocowych aromatów. Głównie wyczuwalne są jako mango, czerwona pomarańcza. Niektórzy wyczuwają też kokos. Jest to zależne od naszych receptorów smaku i zdolności sensorycznych.
Natalia: To piwo jest słodsze, nie tak jak piwo z sokiem, ale jednak ma słodkawy, owocowy posmak. Pomimo tego, że ma wyższą goryczkę niż URocza, to przez jej unikalne aromaty trafia on w gusta dużej ilości osób.
OR: Chcielibyście podzielić się anegdotkami zza kulis, odnośnie pracy z piwem?
Natalia: Mogę opowiedzieć historię z noszenia piwa. Potrzebowaliśmy przenieść nasze zapasy do magazynu, część z nich była w kegach, które służą do tego, aby sprzedawać lane piwo na festiwalach. Na początku myśleliśmy, że jest ono już nagazowane. Zebraliśmy się pewnego popołudnia, aby w mniej-więcej piętnaście osób przenieść 15 ton piwa. Ustawiliśmy się w wężyk i podawaliśmy sobie nawzajem kartony i kegi, aby następnie osoba w magazynie mogła je porozwozić w środku na wózku widłowym, takim na oponach. W pewnym momencie usłyszeliśmy z głębi pomieszczenia wielki huk. Wszyscy zmęczeni, po pięciu godzinach pracy, popatrzyliśmy po sobie nawzajem – nikt nie wiedział, co się stało. Wpadliśmy w panikę, że keg wybuchł, a to byłaby dla nas niemała strata. Załamaliśmy się, że piwo się zmarnowało, magazyn zalany. Zrobiliśmy tłum pod wejściem, a osoba odpowiedzialna za koordynowanie prac w środku mówi: spokojnie, to tylko opona pękła! Wielka ulga. Wprawdzie nie mieliśmy już wózka, ale przynajmniej zapasy całe! W tym miejscu dziękuję też wszystkim, którzy nam z tym pomagali, jesteśmy bardzo wdzięczni.
OR: A czy na waszej drodze pojawiły się jakieś znaczące problemy?
Łukasz: Mieliśmy trochę inną wizję na początku na lagera, pełną kultURę, ale koniec końców doszliśmy do konsensusu, że jednak zostanie tak, jak było, czyli 13 % ekstraktu i polskie chmiele. Była to więc receptura, którą wspólnie dopracowywaliśmy i dzięki temu nie mieliśmy większych sporów.
Natalia: Ale główkowaliśmy jak sprawić, aby nasze receptury podpasowały dużej ilości osób, ponieważ nie myśleliśmy tylko i wyłącznie o studentach.
Łukasz: Na samym początku, zanim te struktury koła były ugruntowane, puściliśmy ankietę wśród studentów Uniwersytetu Rzeszowskiego. Studentów jest około 15 tysięcy, a chcieliśmy dotrzeć do możliwie największej liczby osób. Przy tworzeniu piwa staraliśmy się opierać na wynikach tej ankiety i dzięki niej stworzyliśmy naszą URoczą. Od tamtego momentu wszystko się już potoczyło, a my cały czas się rozwijamy.
Dzięki życzliwości przedstawicieli UwaRzone mogliśmy zgłębić tajniki studenckiego biznesu oraz podstaw tworzenia własnego piwa. Na stronie browaru na facebooku można znaleźć listę miejsc, w których dostępne jest to piwo kraftowe. Wszystkim pełnoletnim czytelnikom życzymy smacznego i dziękujemy serdecznie UwaRzone za możliwość przeprowadzenia wywiadu.