Tegoroczne prezentacje uczestników WSIiZ ma talent dostarczyły jurorom wielu przeżyć. Swoimi odczuciami na temat studenckiego konkursu talentów, który odbył się 7 grudnia 2022 r. w Klubie IQ Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania, podzieliła się z nami Dominika Kindrat, członkini jury. Na co dzień jest wokalistką, trenerką wokalną oraz właścicielką DKVS w Rzeszowie.
Magdalena Bukała: Jak oceniasz poziom tegorocznych występów?
Dominika Kindrat: Poziom prezentacji „WSIiZ Ma Talent” był w tym roku bardzo wysoki i nie jest to jedynie moja opinia, lecz również pozostałych jurorów. Po zakończeniu wydarzenia podeszli do mnie także widzowie, którzy dzielili się podobnymi odczuciami. Osobiście mam również porównanie, ponieważ już dwukrotnie zasiadałam w jury tego konkursu w castingach.
MG: Co najbardziej podobało ci się podczas oceniania prezentacji?
DK: Cieszy mnie fakt, że uczestnicy przykładają się do prezentacji i szukają oryginalnych sposobów, by zaskoczyć publiczność. Niektórzy chcą wzruszyć, inni rozśmieszyć, czasem zadziwić. Ten konkurs z całą pewnością nie należy do nudnych.
MG: Czy rola jurora jest dla Ciebie łatwa?
DK: Rola jurora jest dla mnie zawsze ogromnym wyzwaniem. Bardzo trudno jest wyłonić zwycięzców, bo często więcej osób zasługuje na uznanie niż przewidują to tabelki. Trzeba uważać, żeby nikogo nie skrzywdzić.
MG: Co zatem z osobami, które nie otrzymały nagrody i widać na ich twarzach rozczarowanie?
DK: Przykro mi jest patrzeć na zawiedzione twarze osób, które bardzo liczyły na zwycięstwo, ale to akurat przez to, że jestem dość empatyczna. Czuję, że czasem ktoś może poczuć, że podcięto mu skrzydła. Z drugiej strony jednak, jak nie ma się zdrowego podejścia do uczestnictwa w tego typu konkurencjach, to nie ma sensu wystawiać się na niepotrzebny stres i rozczarowanie. Uważam również, że jeśli ktoś chce robić coś, co sprawia mu przyjemność i w czym się czuje dobrze, to marzenia trzeba spełniać. Świat jest olbrzymi. Zawsze możemy znaleźć odbiorcę naszych działań i twórczości i nie musimy się nigdzie sprawdzać. Jestem ogromnie wdzięczna za zaproszenie i zaufanie organizatorom wydarzenia.
MG: Co według Ciebie jest wyjątkowego w konkursie WSIiZ ma talent?
DK: Bardzo podoba mi się jego multikulturowość, fakt, że ja sama mogę się wiele nauczyć – na przykład o nowych instrumentach, które pierwszy raz widzę na oczy. Za każdym razem świetnie się bawię i dostarcza mi to wielu niezapomnianych przeżyć.
MG: Jak oceniasz współpracę z pozostałymi jurorami? Byliście zgodni?
DK: Byliśmy dość zgranym teamem i nie kłóciliśmy się zbytnio o to, kto ma mieć miejsce na podium. Nawet jeśli nie byliśmy ekspertami w danej dziedzinie, to liczyliśmy się ze zdaniem jurora, który miał wiedzę na ten temat. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o pierwsze miejsce, które zajęła Oluwanifemi Okugbe z Nigerii, to w tej kwestii byliśmy raczej zgodni.
MG: Jak oceniasz prezentację zwyciężczyni tegorocznej edycji konkursu?
DK: Wokalistka była moją faworytką od samego początku. Już na castingu zwróciła uwagę swoim feelingiem, barwą głosu, umiejętnościami, vibem, skromnością. Przez cały występ miałam ciary. To były niesamowite emocje móc wysłuchać takiej prezentacji na żywo. Byłam ogromnie poruszona.
MG: A co was zaskoczyło w trakcie całego wydarzenia?
DK: Bywały takie momenty, że uczestnicy albo pokazali coś o wiele bardziej ciekawego niż w castingu, albo wręcz odwrotnie – wybierali bardzo przewidywalne prezentacje, coś co za pierwszym razem było „wow” a za drugim już niekoniecznie. Z jednej strony to rozumiemy, bo lepiej pokazać coś, co ma się już wyćwiczone, ale z drugiej strony doceniamy pracę, którą trzeba włożyć w zupełnie nowy projekt.
MG: Jakimi kryteriami kierowaliście się podczas oceny prezentacji?
DK: Naszym wyznacznikiem były przede wszystkim emocje i wrażenia, które dostarczył nam uczestnik. Kolejno braliśmy pod uwagę pomysł, osobowość występującego i tak decydowaliśmy o tym, kto przemówił do nas najbardziej. Ale braliśmy także pod uwagę umiejętności, ogólne wrażenie artystyczne, wrażliwość, pewność siebie. Artystów zasługujących na wyróżnienie było o wiele więcej. Niestety nie da się nagrodzić każdego. Natomiast jak to bywa w takich konkursach – dzisiaj możesz być na podium, a innym razem możesz być poza nim. Inne jury pewnie wybrałoby innych zwycięzców. Takie wydarzenie to jest chwila moment. Ja osobiście bardzo doceniłam przygotowania o wiele większej liczby osób i żałuję, że nie mogliśmy rozdać więcej nagród.
MG: Czego życzysz wykonawcom?
DK: Wykonawcom życzę przede wszystkim tego, żeby się nie poddawali oraz nie rezygnowali z marzeń. Aby rozwijali swoje talenty, bo sam fakt, że wystąpili w finale, świadczy o tym, że już mają niesamowite umiejętności, pomysły którymi mogą się dzielić ze światem. Podziwiam ich również, że są bardzo dzielni i odważni. Bo nie jest to łatwe tak oddawać intymną cząstkę siebie, swoich emocji oraz wrażliwości, przed publicznością. Dodam, ze w castingu pojawiły się również bardzo zdolne osoby, ale niestety nie zmieściły się do ścisłej czternastki. Za nich wszystkich również trzymam mocno kciuki. Ten konkurs powinien być przede wszystkim przygodą i świetną zabawa. Powiedzeniem „cześć! Jestem i robię fajne rzeczy, sami zobaczcie”. Nagroda to tylko dodatek. Można to potraktować jako świetne ćwiczenie „performance”.
MG: Dziękuję za rozmowę.