Opuszczona pizzeria, roboty opętane przez duchy dzieci oraz niestabilny emocjonalnie stróż nocny. Brzmi jak coś co mogłoby być świetnym materiałem na horror. W rzeczywistości powstał z tego film na zasadzie „krytycy nienawidzą, a społeczność kocha”.
Pięć koszmarnych nocy to pierwsza oficjalna ekranizacja gier z serii Five Nights at Freddy’s autorstwa Scoota Cawthona. Początkowo były to niskobudżetowe gry typu Point and Click polegające na obserwowaniu kamer w zapomnianej pizzerii. Mimo to ich prosta struktura i zawiła fabuła sprawiły, że zyskały rozgłos i tysiące fanów stając się potężną franczyzą. Po ośmiu latach sukces ten został przeniesiony na wielkie ekrany przez reżyserkę Emmę Tammi.
Spokojna praca w pizzerii
Głównym bohaterem filmu jest Mike (Josh Hutcherson), młody strażnik centrum handlowego, który traci pracę w wyniku pobicia jednego z klientów. Musi on szybko znaleźć zajęcie ponieważ od tego zależy czy będzie mógł dalej opiekować się młodszą siostrą. Pomaga mu w tym Steve Raglan (Matthew Lillard), który oferuje stanowisko stróża nocnego w opuszczonej pizzerii Freddy Fazbear’s Pizza Place.
Początkowo chłopak odrzuca ofertę jednak zmienia zdanie gdy okazuje się, że jego ciotka zamierza odebrać mu prawa do opieki nad siostrą. Nowa praca wydaje się idealna, brak ludzi wokół, nocna zmiana, sprzątanie i okazjonalne doglądanie animatroników będących główną atrakcją w czasach świetności lokalu. Wkrótce jednak Mike dowiaduje się, że lokal skrywa mroczną przeszłość i wcale nie będzie to łatwa oraz przyjemna „fucha”.
Zobacz także: Wielkie Otrzęsiny WSIiZ 2023 - Zdjęcia
Ale jak to bez CGI?
Dużym plusem filmu jest wykonanie robotów w pizzerii. W erze nadużywanego CGI twórcy zdecydowali się na stworzenie fizycznych makiet robotów z serii, które wyglądają świetnie. Każda z maszyn to kukła sterowana przez zespół lalkarzy oraz kaskadera znajdującego się wewnątrz. Mimo, że film nie jest kasową produkcją (budżet to „tylko” 20 milionów dolarów) to miło widzieć, że twórcy zdecydowali się na przedstawienie postaci w rzeczywistym wymiarze.
Chica & Abby (Piper Rubio) Fot. Universal Pictures / źródło: https://deadline.com/gallery/five-nights-at-freddys-film-character-posters/mcdfini-uv006/?fbclid=IwAR1lH4VZM9xuXuzb8pNz7oYRBume-FPqyy8ku8a8ebFCiRmADsWoSvUzXSc
Film bardzo dobry?
Niekoniecznie. Horror wbrew pozorom nie jest straszny. Powoduje to niski próg PG-13, na który zdecydowano się ze względu na chęć zwiększenia grupy docelowej filmu. Twórcy chcieli skierować swoje dzieło również do młodszej widowni. Dodatkowo trzeba wspomnieć, że całość została stworzona z myślą o fanach franczyzy. Wiele wątków, gagów czy sytuacji może wydawać się niezrozumiałych dla osób, które nie miały styczności z Five Nights at Freddy’s, a całość może przypominać skrypt napisany na kolanie.
Przeczytaj także: Znaczenie emotikon w komunikacji online
Należy też wspomnieć o tempie akcji. Rozwija się ona powoli, gdzie w połowie filmu pojawia się myśl „dalej nic się nie dzieje”, jednak to rekompensuje finał. Największa wada filmu to próba skompresowania wielu wątków do zaledwie dwóch godzin. To zdecydowanie zbyt mała ilość czasu.
Mimo wszystko film nie jest zły, fani serii będą zadowoleni z nawiązań i smaczków a dla osób niezaznajomionych może być to świetny wstęp do uniwersum. Wbrew pozorom widać, że twórcy naprawdę włożyli serce w produkcję i zależało im na oddaniu hołdu growym pierwowzorom.