Mruczą, miauczą i się przytulają. Wszystko z półek strącają i wciąż jeść się domagają! Koty. Futrzaste i te bez włosów - duże i małe - od wieków towarzyszą ludziom i są przez nas traktowane w szczególny sposób. Dzisiaj obchodzimy Dzień Kota - choć właściciele wszystkich mruczków zgodzą się ze mną, że Dzień Kota trwa cały rok.
Internet pełen jest komiksów porównujących psy i koty. Pies dostający miskę jedzenia od swojego pana, pomyśli, że jego właściciel musi być bogiem; kot pomyśli, że przedmiotem uwielbienia jest on sam. Jako właścicielka (albo raczej poddana) dwóch mruczących futrzaków, mogę potwierdzić: to nie kot mieszka z człowiekiem, ale człowiek z kotem.
Z kwiatków na parapecie został storczyk i nadgryziona bazylia. Z innych ziół zrezygnowałam, codziennie znajdując przetrawione oregano w różnych pomysłowych miejscach. Wyleczyłam się z figurek, wiszących lamp i łatwo otwieranych szafek; z trzymania czegokolwiek na blacie w kuchni - nieważne czy to masło, chleb czy cytryna. Mąż już dawno przestał kupować kwiaty na rocznice, bo dwa dni starczały na to, by były już całe zjedzone. No i dywany. Dywanów lepiej nie kłaść. I jak dobrze jest mieć robota odkurzającego, który jeździ dwa razy dziennie...
Jak to jest z kotami? Ciekawie, to na pewno. Najdroższa karma z 90% zawartością mięsa może wylądować w śmietniku, a one potrafią się bić o liść rukoli, który upadł na podłogę przy robieniu sałatki. Mogą mieć pięć drapaków, każdy w innej orientacji i w innej części domu - i tak najlepiej drapie się plastikową podkładkę pod kuwetę, kanapę i firanki. Mogą mieć kilka misek z wodą - i tak najlepiej jest wejść do wanny i ją wylizywać, zwłaszcza gdy ktoś przed chwilą brał prysznic. I nie ma lepszego miejsca do siedzenia niż szczyt kaloryfera w łazience - po prostu nie ma.
To jest ten typ miłości, który objawia się tym, że gdy usiądziesz obok na kanapie, kot zaraz zmieni miejsce, bo naruszyłeś jego spokój. Lekko dotkniesz - dziab! A już, nie daj Boże, przytulisz - wściekłe MIAUU i wyrywanie się to najmniejsza kara, jaka Cię może spotkać. A kąpiel... Do kąpieli najlepiej podchodzić w rękawicach ochronnych - takich sięgających aż do kolan, choć i to może być za mało. Więc dlaczego kochać takiego kota?
Może dla tych pięciu minut, na które mrucząc przyjdzie na kolana. Nie wytrzyma dłużej, ale - uwierz mi - to będzie wyjątkowe 300 sekund. Może dla tego otarcia się o łydkę, gdy nakładasz karmę - choć wiesz, że to z miłości do jedzenia, nie do Ciebie. Może dla tego cichego mruczenia i przyzwolenia na pogłaskanie po głowie, a czasem wtulenia się w rękę, gdy zmęczony wracasz po całym męczącym dniu do domu. A może po prostu dla widoku kota próbującego za wszelką cenę wydostać się do Ciebie przez okno, gdy Cię przez nie zobaczył, ponieważ wróciłeś właśnie do domu po dwóch tygodniach wakacyjnej nieobecności...
Bo one przecież nas kochają. Naprawdę. Tylko na swój, koci sposób.