Czy studia są gwarancją sukcesu? Czy wypalenie zawodowe dotyczy też młodych osób? Jak granie w gry może pomóc w wyborze przyszłych studiów lub zawodu? I dlaczego mamy takie problemy z wyborem zwykłej uczelni, podczas gdy nasi rodzice w naszym wieku mieli już założone rodziny? Na te i wiele innych pytań w rozmowie z Ewą Rząsą odpowiedziała Magdalena Popek – psycholog, trener biznesu i doradca zawodowy.
Jesteś współwłaścicielką Podkarpackiego Centrum Szkoleniowego. Czym zajmuje się Twoja firma i jakiego rodzaju usługi oferujesz?
Jestem psychologiem, trenerem biznesu oraz współwłaścicielem Podkarpackiego Centrum Szkoleniowego, gdzie prowadzę sesje indywidualne i szkolenia grupowe. W ofercie posiadamy sesje indywidualne dla kadry zarządzającej i zespołów oraz po prostu dla osób, które chcą dokonać jakiejś zmiany w swojej pracy.
Dlaczego wybrałaś taką ścieżkę zawodową? Czy bycie psychologiem i trenerem od zawsze było Twoim marzeniem?
To jest dość zabawna historia, bo znalazłam kilka lat temu moje stare pamiętniki i zobaczyłam, że jak miałam 13 lat to napisałam, że chcę być lekarzem albo psychologiem. Zaznaczyłam, że chcę pomagać ludziom. Było to dla mnie zaskakujące, bo nie pamiętałam, kiedy to zainteresowanie się zrodziło, natomiast wychodzi na to, że to było gdzieś na początku gimnazjum. Od 15 roku życia zawsze sobie gdzieś dorabiałam - przeszłam bardzo długą, zawiłą drogę, jeśli chodzi o różne prace dorywcze i te bardziej "poważne".
Od samego początku obserwowałam, że pracuję wśród ludzi, którzy nie lubią swojej pracy.
W pewnym momencie postanowiłam, że nie może tak być i że na pewno da się dobrze dopasować pracownika do miejsca pracy i miejsce pracy do pracownika.
Dlaczego jest to tak ważne?
Siłą napędową każdej firmy są zadowoleni pracownicy. Zadowolony pracownik to efektywny pracownik. Od bardzo długiego czasu towarzyszy mi przeświadczenie, że da się lubić swoją pracę i że z każdego doświadczenia zawodowego – nawet takiego, które jest trudne i niezbyt ciekawe – da się wyciągnąć sporo lekcji. To był mój początek. No i właściwie od 3 roku studiów konsekwentnie realizuję właśnie tę ścieżkę mojej kariery.
Gdy szłaś na studia to myślałaś o kierunku innym niż psychologia?
Tak. (śmiech) Dostałam się na judaistykę. Moje zainteresowania zawsze obracały się wokół zagadnień filozoficznych, kulturowych, dotyczyły różnych religii, więc judaistyka wydawała mi się ciekawym wyborem. Rozważałam też dziennikarstwo, ale znajoma dziennikarka powiedziała mi, że jeżeli będę chciała być dziennikarzem to nie muszę studiować dziennikarstwa, tylko jakiś kierunek, o którym będę mogła potem pisać, więc zrezygnowałam.
Porozmawiajmy więc o kierunku, który ostatecznie wybrałaś, a konkretnie o psychologii pracy. Według Ogólnopolskiego Badania Satysfakcji z Pracy przeprowadzonego w 2016 roku wynika, że nawet co czwarty Polak może cierpieć na wypalenie zawodowe. Dlaczego spotyka to tak wiele osób? Czym w ogóle jest wypalenie zawodowe?
Wypalenie zawodowe dotyka osób, które są wysoko zaangażowane w swoją pracę i najczęściej jest to praca z drugim człowiekiem. Dotyka zarówno nauczycieli, pielęgniarzy, psychologów, jak i menagerów czy pracowników obsługi klienta. Istnieją dwie główne przyczyny wypalenia zawodowego. Po pierwsze, jest to niewłaściwe radzenie sobie z długotrwałym stresem. Po drugie, występuje wtedy, gdy jesteśmy bardzo mocno zaangażowani w naszą pracę i mamy trudność z rozdzieleniem jej od naszego życia prywatnego.
Czy można więc powiedzieć, że najlepsi pracownicy są najbardziej zagrożeni wypaleniem zawodowym?
Cytując Christinę Maslach:
„Nie wypali się ten, kto nigdy nie płonął.”
To jest bardzo ironiczne zjawisko. Dotyka osób, które są wysoko zaangażowane i mają trudności w radzeniu sobie z długotrwałym stresem, podczas gdy ten stres jest czymś naturalnym w pracy z drugim człowiekiem. Objawia się tym, że tracimy zaangażowanie, odczuwamy pustkę, stajemy się cyniczni i nieelastyczni, przestajemy się angażować.
A czym jest przerdzewienie zawodowe? Czy to jest to samo, co wypalenie?
Przerdzewienie zawodowe to jest zjawisko, które dotyka osoby, które są niedopasowane do stanowiska pracy. Wygląda podobnie jak wypalenie zawodowe - człowiek staje się cyniczny, ma obniżone poczucie własnej wartości, przestaje wierzyć w swoje możliwości i zaczyna dystansować się w stosunku do swojej pracy. To, co obserwujemy na zewnątrz - czyli jako przełożeni, współpracownicy lub bliscy tej osoby - to albo konfliktowość, albo nuda.
Skoro wypalenie zawodowe najczęściej dotyka pracowników wysoko zaangażowanych w swoją pracę, to kto w takim razie może zetknąć się z przerdzewieniem zawodowym?
Głównie młode osoby. Takie, które wchodzą na rynek pracy, stykają się z nim po raz pierwszy i wpadają w rozczarowanie. Pojawiają się wtedy pesymistyczne myśli typu Czyli tak wygląda dorosłość...lub A więc od teraz tak będzie wyglądać moje życie?. Można to porównać do poczucia podciętych skrzydeł, przez które człowiek nie jest w stanie wzbić się w górę. Dotyka też osób, które są świeżo po zmianie zawodowej, na przykład po awansie na menagera. Czują, że inaczej sobie to wyobrażały, a rzeczywistość wygląda niezbyt obiecująco.
Czy wypalenie zawodowe też może dotknąć młodych osób, czy jedynie pracowników z większym stażem?
Wypalenie najczęściej kojarzy się z osobami starszymi i uważam to za bardzo niesprawiedliwe. Zdarzyło mi się mieć do czynienia z osobami, które mówiły o swoim koledze czy koleżance z pracy On ma dopiero 28 lat, więc jeszcze nie może się wypalić. Nic bardziej mylnego i nic bardziej dyskryminującego. Osoby młode też się wypalają - to zależy od intensywności pracy i stażu pracy. Na przykład, jeśli ktoś zaczyna pracę w wieku 18 lat i będąc 25-letnim właścicielem dwóch firm czuje, że wszystko przestaje mu sprawiać przyjemność i że praca go wypala, to ma prawo tak czuć.
Obecnie maturzyści w całej Polsce zmagają się z dylematem dotyczącym tego, co chcą w życiu robić. Jakie działania mogą podjąć, żeby zminimalizować ryzyko zetknięcia się z przerdzewieniem zawodowym i uniknąć poczucia "podciętych skrzydeł"?
Po pierwsze wiem, że matura to jest bardzo ważny moment w życiu każdego człowieka, natomiast wbrew temu, co może słyszeliście, nie jest to najważniejszy moment Waszego życia. Pamiętajcie o tym, że presja jest czymś naturalnym. Ciśnienie związane z tym, żeby jak najlepiej napisać tę maturę to jest coś normalnego, ale nie jest to sprawa życia i śmierci.
Po drugie, jeżeli nie wiesz w jakim kierunku iść i co chcesz w życiu robić, to przede wszystkim zastanów się, co sprawia Ci w życiu przyjemność i co lubisz robić. Lubisz grać w gry? Ekstra! To zastanów się, jakie umiejętności te gry w Tobie rozwijają.
Ostatnio w USA przeprowadzono badania na lekarzach, którzy operują laparoskopowo przy użyciu joysticków. Okazało się, że ci chirurdzy, którzy grają na konsoli, operują sprawniej i bardziej dokładnie niż ci lekarze, którzy mieli dłuższy staż pracy, ale nie grali na padzie. Okazało się, że częste używanie padów czy kontrolerów rozwinęło na wysokim poziomie koordynację oko-ręka u tych osób. A więc jeśli interesuje Cię taniec albo nauka języków obcych to zastanów się, co możesz z tym zrobić. Porozmawiaj ze swoimi nauczycielami lub rodzicami o tym, w jaki sposób możesz wykorzystać te umiejętności. Po systemie szkolnym często wydaje nam się, że droga musi być prosta - szkoła, studia, praca. Absolutnie nie. Każda ścieżka kariery jest zawiła i wielokierunkowa. Bardzo często jest tak, że ludzie idąc na studia odkrywają w sobie nowe zainteresowania i nowe pasje, więc zarówno przedmioty maturalne, które w tym momencie zdajesz, jak i to, jaki kierunek studiów obierzesz to tak naprawdę rzecz wtórna, bo możesz realizować się zarówno jako sprzedawca pomarańczy, jak i lekarz. Celem pracy jest to, żeby dawała Ci ona satysfakcję i szczęście oraz odpowiedni poziom wynagrodzenia, który umożliwi Ci realizowania marzeń.
Czy uważasz, że każdy powinien iść na studia?
Absolutnie nie.
A od czego to zależy?
To zależy tak naprawdę od tego, co jest moim zainteresowaniem i w jakim miejscu chcę pracować. Ja byłam wychowywana i uczona w taki sposób, że studia to jest taki must have - muszę to mieć, dobra praca jest tylko po studiach. Według mnie nic bardziej mylnego - obecny rynek pracy nie wymaga od ludzi studiów. Jeżeli czujesz taką potrzebę, to idź w tym kierunku. Natomiast nie jest to warunek konieczny do tego, żeby znaleźć pracę, w której będziesz się realizować i która będzie sprawiać Ci przyjemność.
Po co więc iść na studia?
Studia rozwijają i poszerzają horyzonty - poznaje się bardzo dużo osób, które pracują w różnych branżach i są ekspertami. To na pewno niesamowicie otwiera oczy, natomiast studia same w sobie niekoniecznie są dla wszystkich - nie każdy musi studiować, a najgorszą możliwą opcją jest studiowanie dla studiowania, żeby mieć tylko papierek. Jeśli komukolwiek przychodzi to do głowy, to całkowicie odradzam, bo w ten sposób można zmarnować sobie kilka lat swojego życia.
Wiele osób zauważa, że obecni młodzi dorośli są bardziej niezdecydowani niż ich rodzice czy dziadkowie, którzy w wieku 20 lat często zakładali już rodziny. Co o tym sądzisz?
Czasy się zmieniają i 25-latkowie trzydzieści lat temu, czyli nasi rodzice bądź dziadkowie, to były osoby, które bardzo często już założyły rodziny. Obecny 25-latek to jest osoba, która kończy edukację i raczej nie myśli o stabilizacji. Oczywiście nie należy generalizować, bo nie jest tak w każdym przypadku, ale zdarza się to dość często. W XXI wieku przesuwają się granice bycia postrzeganym jako nastolatek oraz młody dorosły. Obecne osoby, które są w wieku studenckim, według wcześniejszych badań bardziej można by przypisać, jeśli chodzi o ich cechy, do okresu bycia nastolatkiem 20-30 lat temu. Przesuwają się te granice, dlatego tak naprawdę wiek 18-19 lat – mimo że jesteśmy już osobami pełnoletnimi - jeszcze bardzo często mentalnie nie czujemy się dorośli i to jest okej. Wiele osób w tym wieku mierzy się z dylematami typu Powinienem już wiedzieć, co chcę robić w życiu - niepotrzebnie! Bardzo często dopiero w wieku 25 lat kształtują się takie zainteresowania. Stąd właśnie bardzo ważna rola doradztwa zawodowego, którego moim zdaniem powinno być trochę więcej w szkole. Młodzi ludzie od zawsze mieli problem, żeby zdecydować się na to, co tak naprawdę chcą w życiu robić. Natomiast dobre doradztwo zawodowe pomaga nazwać mocne strony i kierunki, w których można się rozwinąć.
Skoro obecni 25-latkowie dopiero kształtują swoje zainteresowania to czy wybór studiów w wieku osiemnastu, dziewiętnastu lat nie jest zbyt dużym wyzwaniem, z którym nasi rodzice tak naprawdę nie mieli do czynienia?
Tutaj akurat zdania są podzielone. Czy młodzi ludzie mają teraz większe problemy z podejmowaniem decyzji? Nie sądzę. Bardziej chodzi o to, że obecnie zmienia się podejście do pracy. Nasi rodzice czy dziadkowie pracowali w jednym miejscu niemal całe życie. Natomiast obecnie szacuje się, że przeciętny przedstawiciel pokolenia Z zmieni pracę około 17 razy. Młodzi ludzie obserwując swoich rodziców, którzy urabiali się po łokcie - nieraz bez większych efektów - stwierdzili, że nie chcą żyć w ten sposób. Chcą, żeby praca pomagała realizować zainteresowania. Przyczyniły się do tego social media, które pokazały, że można zarabiać na przyjemnych rzeczach.
Młodzież ma świadomość tego, że praca ma służyć realizowaniu określonych potrzeb - zakup nowego telefonu albo wyjazd na wakacje. Nie powinna być celem samym w sobie.
Moim zdaniem problem leży też w tym, że idąc na studia dokonujemy pewnej deklaracji, że od teraz będę podążać w tym kierunku. I właśnie dlatego wybór studiów może być tak trudny - decyduję się na wybór jakiejś ścieżki na najbliższe 3 czy 5 lat, a tak naprawdę nie wiem, czy to będzie zbieżne z tym, w czym ja czuję się kompetentny i dobry. Tutaj właśnie pojawiają się konsekwencje tego, że rola doradztwa zawodowego jest w Polsce ignorowana.
Ostatnie badania wykazały, że dziewczynki w wieku 12-14 lat w przyszłości chcą być Instagramerkami, YouTuberkami lub TikTokerkami, co wywołało sporo kontrowersji. Przeciwnicy twierdzili, że nie do pomyślenia jest, aby opierać swoje życie zawodowe na aplikacji w telefonie, podczas gdy inni zauważali, że to niczym nie różni się od marzeń o byciu piosenkarką czy aktorką kiedyś. Z którą argumentacją bardziej się zgadzasz?
Zacznę od tego, że według mnie fakt, iż dziewczynki marzą o byciu TikTokerką czy YouTuberką, w ogóle nie powinien nas zaskakiwać. Wizerunek, który kreuje się w mediach społecznościowych, opiera się o sukces, pieniądze, wygodę i luksus. Dlaczego więc dziwi nas, że młodzi ludzie uważają taki styl życia za atrakcyjny? To jest zupełnie normalne i okej. Odnosząc się do tego, że bycie Instagramerką jest tym samym, co kiedyś bycie modelką, mogę powiedzieć - trochę tak, trochę nie. W momencie, gdy pojawiły się media społecznościowe i telewizja tradycyjna została przesunięta na dalszy plan, media społecznościowe przełamały pewną barierę. W momencie, gdy oglądamy programy w telewizji, jesteśmy biernymi odbiorcami i nie mamy wpływu na nic. Natomiast influencerzy to są takie osoby, z którymi możemy mieć bezpośredni kontakt i wpłynąć na nich, czyli oni właśnie przełamuję tę barierę - robią coś, czego telewizja nie jest w stanie dokonać.
Dodam jeszcze, że matki tych dziewczynek zapytane o wymarzoną pracę dla ich córek, najczęściej wskazywały tradycyjne zawody takie jak prawniczka lub lekarka, więc wybór był diametralnie różny od tego, czego pragną ich dzieci.
Temu również w ogóle się nie dziwię. To jest odwieczny konflikt pokoleń, który miał miejsce od zawsze. Ci młodzi ludzie, którzy w tym momencie wchodzą na rynek pracy, za jakiś czas będą mieć swoje dzieci i będą dokładnie tak samo jak ich rodzice głowić się nad tym, co ich dziecko będzie robić w życiu. To normalne i trzeba po prostu zaakceptować, że te opinie będą się rozjeżdżać.
Czy jako psycholog, trener biznesu i doradca zawodowy oferujesz pomoc osobom, które nie są pewne swojej ścieżki zawodowej?
Oczywiście, że tak! Serdecznie zapraszam. Jeżeli szukasz siebie, swoich mocnych stron i potrzebujesz wsparcia, zapraszam do Podkarpackiego Centrum Szkoleniowego. Pomagamy w znalezieniu swojej drogi zawodowej, dokonaniu zmiany w karierze, jak też zaplanowaniu swojej dalszej drogi życiowej.