Na kartach historii naszego narodu zapisało się wielu wybitnych Polaków. 7 października obchodzimy rocznicę śmierci jednego z nich. Wojewoda kijowski, hetman i kanclerz wielki koronny, a zarazem pradziad Jana III Sobieskiego – wielkiego króla polskiego. Stanisław Żółkiewski, gdyż o nim mowa był jednym z wodzów Rzeczpospolitej i istnym żołnierzem z krwi i kości.
Pierwsze walki Stanisław Żółkiewski stoczył z gdańszczanami pod Lubieszowem w 1577 r. W latach 1579-1581 uczestniczył w kampaniach Batorego z Moskwą, a 24 stycznia 1588 r. przyczynił się do pokonania wojsk arcyksięcia Maksymiliana Habsburga w bitwie pod Byczyną. Niestety zwycięstwo to zostało okupione zdrowiem hetmana. Żółkiewski został ciężko ranny w nogę i do końca swojego życia kulał. Jednak to właśnie tego roku mianowano go hetmanem polnym koronnym, co stało się jego przepustką do dalszej kariery.
Nowe stanowisko pozwoliło mu nawiązać znajomość z Janem Zamoyskim, którego wspierał w 1596 i 1600 r. w wyprawach na Mołdawię i Wołoszczyznę. Dzięki owym wyprawom mógł osadzić na tronie przychylnego Polsce hospodara Symeona Mohyłę. Jednak prawdziwy test umiejętności miał dopiero nadejść. Od 1601 r. prowadził działania zbrojne przeciwko Szwedom w Inflantach. Z sukcesami pokonał ich w bitwach pod Wolmarem, Białym Kamieniem czy też pod Rewlem. Jednak nie tylko o ten front zadbał. Musiał uchronić kresy południowo-wschodnie przed najazdem Tatarów, których pokonał w 1606 r. pod Udyczem. Zapobiegł nawet wojnie domowej, opowiadając się podczas rokoszu sandomierskiego po stronie króla. 5 lipca 1607 r. pokonał rokoszan w Guzowie.
Niewątpliwie jeden z największych sukcesów hetmana Żółkiewskiego nastąpił podczas wojny moskiewskiej. Już 4 lipca 1610 roku w bitwie pod Kłuszynem rozniósł w pył wojska cara Dymitra Szujskiego. Zastosował on sprytną taktykę, w której kazał nacierać swoim oddziałom, następnie wycofać się i nacierać raz jeszcze. Tworzył w ten sposób imitację, że nasze wojska są kilkukrotnie większe, co tym bardziej obniżało morale przeciwników. W efekcie nasze, liczące 6000 żołnierzy wojsko pokonało ponad 35000 żołnierzy wroga, osiągając przy tym straty minimalne. Co więcej, już nikt nie był w stanie powstrzymać marszu Żółkiewskiego na Moskwę. Po zajęciu miasta, wziął on do niewoli cara Dymitra Szujskiego i zmusił bojarów Moskiewskich do wyboru królewicza Władysława na nowego cara. Całość działań bitewnych została opisana w pamiętniku „Początek i progres wojny moskiewskiej”. Na sejmie w 1611 r. zaprezentował królowi i izbie poselskiej zdobyte sztandary wroga. Co więcej w Warszawie odbyła się piękna ceremonia, w której Wasyl Szujski i jego brat zostali przetransportowani do stolicy. Następnie pełzli na kolanach aż przed oblicze władcy, gdzie padając na twarz, błagali króla o wybaczenie.
W tym samym czasie Polacy zajęli Kreml i oczekiwali na przybycie polskiego królewicza. Niestety król Zygmunt III Waza zmienił plany i w efekcie przepadła realna szansa zdobycia Rosji przez Polskę. Tym samym hetman zrezygnował z dowództwa na froncie wschodnim i skoncentrował się na obronie południowo-wschodniej granicy. Zaczął zwalczać najazdy tatarskie i kozackie napady rabunkowe na tureckie włości, tym samym próbując zapobiec wojnie z Turcją. Tego typu działania przynosiły mu dużo większe korzyści niż dotychczasowe walki. Największy rozgłos zyskał po powstrzymaniu najazdu Turków i Tatarów, podpisując po tym w 1617 r. porozumienie pod Buszą. Rok później został mianowany hetmanem wielkim koronnym.
Przewidział on atak ze strony Turcji i w 1620 r. rozpoczął wyprawę do Mołdawii. Początkowo z powodzeniem odpierał ataki tatarskie i tureckie pod Cecorą. Niestety dzień 7 października przyniósł mu klęskę. W bitwie pod Mohyłowem odmówił on ucieczki z pola bitwy. Jego bohaterska postawa miała być dowodem na waleczność Polaków. Turcy odcięli mu głowę i zawieźli ją sułtanowi jako trofeum. Początkowo zawisła ona nad wejściem do pałacu sułtańskiego w Stambule. Głowę wykupiła żona hetmana, Regina. Postać Stanisława Żółkiewskiego to zdecydowanie przykład patrioty i prawowitego obywatela. Uczcijmy jego pamięć, nie zapominając jakich czynów dokonał on niespełna 500 lat temu.