Wiadomo, że wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych – Orwell, mimo że socjalista, oleju w głowie miał dużo i mądrze prawił. Ale miłościwie nam panujący, jakoby na przekór, chcą nam owe stwierdzenie wbić do łbów na tyle, byśmy nigdy nie mogli pomyśleć, że jednak może mogłoby być inaczej.
Kazik to jednak wuj nie artysta. Myślał, że na bólu o pójście na cmentarz szefa gdy nie można było się historia zakończy. Ignorant. Plumkanie w jeziorku, gdy zakaz wyjazdów na wakacje, urodziny radia, gdy osób więcej niż pięć do domu przyjść nie może, sylwestry marzeń i pragnień, gdy koncerty zakazane, ostatnio narciarstwo podczas obozu zimowego, gdy wychodzenie z czterech ścian podczas ferii wzbronione. Taki niby mądry, a nie przewidział. Za to ma darmowe pomysły na cały album – Twoje wakacje lepsze niż moje, Twoja impreza lepsza niż moja, Twój sylwester lepszy niż mój, Twoje ferie lepsze niż moje. Kto wie, co jeszcze rządzący mają lepsze niż my. Na pewno nie mózgi, sumienia i odpowiedzialność za słowa.
Wedle planu, który przez kilkunastoma tygodniami ogłoszono, aktualnie powinniśmy przechodzić do kolejnych złagodzeń. Generalnie nie powinno być żadnych z zakazów, które nadal funkcjonują. Jak się jednak okazało, plany działania powstawały tylko po to, żeby tłuszcza się zamknęła, a zatrudnieni w resortach graficy mogli co robić, w odróżnieniu od właścicieli i pracowników restauracji, klubów czy sklepów. Co robić mieli także doradcy wszystkich tęgich głów, ale w praniu na końcu wyszło, że tak doradzać to i ja bym mógł – bardziej chaotyczny i głupi w swym myśleniu bym nie był, mimo że na medycynie z pewnością znam się gorzej, bo wcale. Teraz założenia skupiają się chyba na tym, że jak wszyscy się zaszczepią, to będzie lepiej. Głupi sto lat by siedział i myślał, a i tak by nie wymyślił.
Wiem, że to brzmi jak dziecięce tupanie nóżką, bo Jasiu ma lepiej – pani go bardziej lubi, dostaje więcej pierożków na obiadek, a rodzice kupują mu wszystko, co tylko chce. Tak – im wyżej jesteś, tym więcej możesz, nie ma co się oszukiwać. Wydawać się jednak mogło, gdy jeszcze szydło z worka, nomen omen, nie wyszło, że w sytuacji kryzysowej, w której komunikuje się, wymaga się odpowiedzialności zbiorowej za zdrowie własne i wspólne, ci będący na świeczniku, którzy nakazy i zakazy wprowadzają, też się do swoich pomysłów dostosują. Ale nie, to byłoby za proste. Mały polityk to duży polityk – nie może sobie pozwolić na powrót do poziomu życia statystycznego obywatela. A, i jeszcze jedno. Tak na koniec. Sport też dla publiczności jest zamknięty, ale pewien polityk, który wiceprezesem związku jest, jakoś na żywo mecze oglądać może. Mimo że do roboty na hali nic nie ma, prędzej w biurze, w którym powinien spędzać długie godziny rozmyślając o rozwoju dyscypliny. No cóż – przestrzegając błahych praw, można łamać wielkie. To też z Orwella. I przypadku w tym nie ma.
