Podopieczni Jerzego Brzęczka już w czwartek rozpoczną Eliminacje do Mistrzostw Europy 2020. Po średnio udanych występach w Lidze Narodów Reprezentacja Polski postara się dobrze wejść w maraton meczów, które mogą (powinny!) dać Polakom czwarty z rzędu występ dla najlepszych drużyn starego kontynentu.
Losowani z pierwszego koszyka Polacy trafili do dość łatwej grupy. Ich rywalami będą Austria, Izrael, Łotwa, Macedonia i Słowenia. Stwierdzenie "łatwa grupa" jest dość ryzykowne po nieudanych Mistrzostwach Świata w Rosji, ale innego wyniku niż awans nie wyobraża sobie nikt. Nie powinien także piastujący od ośmiu miesięcy posadę selekcjonera reprezentacji Jerzy Brzęczek, który ma sporo do udowodnienia - nie tylko kibicom czy obserwatorom, ale także zawodnikom. Wicemistrz olimpijski z 1992 roku musi pokazać, że panuje nad sytuacją, i że ma pomysł na tę drużynę. Sesję egzaminacyjną składającą się z 10 meczów trener musi zdać - do tego potrzebnych jednak jest sporo więcej niż pięćdziesiąt procent punktów.
Powołania ogłoszone przed tygodniem przez selekcjonera wywołały głośne dyskusje. Dziwić może zaproszenie na zgrupowanie dla Thiago Cionka oraz Arkadiusza Recy i pominięcie w zestawieniu Pawła Jaroszyńskiego. Reprezentant Polski z brazylijskimi korzeniami może i gra regularnie, ale jej poziom znacząco odbiega od tego, czego możemy oczekiwać po zawodniku, który pomóc ma swojemu zespołowi i podnieść w nim poziom rywalizacji. Reca natomiast przez pół roku zagrał 33 minuty, podczas gry Jaroszyński...663. Jaki ma sens łatanie ogromnego leju na lewej stronie obrony zawodnikiem, który przesiedział ostatni okres na ławce rezerwowych? To wie zapewne tylko Brzęczek. Zapewne również tylko on jest świadom decyzji powołania Jakuba Błaszczykowskiego, choć mam nadzieję, że Kuba udowodni swoją przydatność dla drużyny narodowej.
Od wielu tygodni naczelnym pytaniem pojawiającym się przy temacie reprezentacji jest taktyka na jaką zdecyduje się Brzęczek. Strzelający Milik i Lewandowski przyćmiewani są przez "Il Pistolero" Krzysztofa Piątka, który za nic ma sobie utarte schematy i podąża swoją ścieżką Polaka w zagranicznej lidze. Taka forma tych trzech zawodników tworzy problem bogactwa z przodu formacji - wątpliwym jest, że 48 - latek zdecyduje się na wariant z trójką napastników i rezygnację przez to z jednego z defensywnych pomocników. Najlepszą obroną jest atak, to prawda, ale nie można popadać w hurraoptymizm i ryzykować luk w defensywnie na rzecz zaspokojenia oczekiwań kibiców oraz wymagań graczy.
Pierwsza tura spotkań rozpocznie się już w czwartek. Na otwarcie eliminacji Polska zagra w Wiedniu na stadionie Ernsta - Happela z Austrią. Rywal wyjdzie na to spotkanie najprawdopodobniej mocno osłabiony - kontuzje trapią Davida Alabę i Michaela Gregoritscha, zawodników pierwszego zespołu. Nie może jednak ten fakt, jak i wypowiedzi ekspertów o Polakach jako faworytach tego starcia, uśpić czujności podopiecznych Jerzego Brzęczka. Zdobywanie punktów trzeba zacząć od samego początku, z pełnym szacunkiem do przeciwnika i przede wszystkim, zaangażowaniem w grę. Dotyczyć to ma nie tylko czwartkowego jak i niedzielnego meczu (rywalem Polaków na Stadionie Narodowym będzie Łotwa), ale całych eliminacji.
Źródło fotografii: laczynaspilka.pl