Kiedy słyszysz o tym kraju pierwsze co przychodzi Ci do głowy to zimno. Moje doświadczenie jest inne. Ten północny kraj zrobił na mnie niezwykłe wrażenie. Po pierwsze, nie było aż tak zimno. Kolejna rzecz to niesamowite widoki i charakterystyczny klimat, który panuje wszędzie - w mieście, ale również na wsi.
Wylądowaliśmy w Malmo – trzecim największym mieście w kraju, które jednocześnie jest największym portem Morza Bałtyckiego. Znajduje się na północy Szwecji, tylko 19 km od duńskiej Kopenhagi. Miasto robi ogromne wrażenie, w klimacie jaki tam panuje można zakochać się od pierwszego wejrzenia.
Podczas podróży do miejsca gdzie mieliśmy mieszkać przez tydzień – Orkellungi, już odczuwałam klimat świąt na każdej ulicy. Wszędzie dominowały piękne choinki ze złotymi światłami, a w prawie każdym oknie można było dostrzec ozdoby przypominające trójkąty ze świec lub światełek. Pomyślałam, że to jest świąteczna tradycja i jak się potem okazało nie pomyliłam się. Mieszkańcy miasteczka przed każdą Wigilią Bożego Narodzenia wystawiają tego rodzaju ozdoby.
Nawet miejscowi twierdzą, że słońce - w szczególności w zimie - nie jest tutaj wielką rozkoszą. Pomimo tego w pierwszy dzień Orkellunga przywitała nas pięknym słonecznym porankiem. Złote promienie zimowego słońca odbijały się w małym jeziorze jak w lustrze. To był najlepszy śniadaniowy widok w moim życiu, który wyglądał jak mały kawałek raju na ziemi. Świeże powietrze, piękno i spokój dookoła – tak bym to opisałam.
Miałam również możliwość zwiedzania Helsinborgu – małego miasta-portu na północy Szwecji. Byłam zachwycona piękną architekturą Skandynawii, świątecznymi dekoracjami (np. Arka z jemiołą pośrodku uliczki), ciekawymi tematycznymi sklepami i przytulnymi kawiarenkami. Moje ulubione miejsce z tej wycieczki – przystań z niezliczoną ilością małych statków i łabędziami, które spokojnie pływały dookoła nie zwracając uwagi na chłodną i wietrzną pogodę lub tłum ludzi na wybrzeżu.
Coś o jedzeniu
Potrawy w Szwecji są bardzo dobre i łatwo można nimi się najeść. Pyszne wypieki, makaron, kasza, mleko, ser, masło, sałatki, mięso, sok z jabłkowego syropu, ziemniaki, dużo ziemniaków...nawet zupa z ziemniaków... to wszystko mogło się znaleźć na stole podczas obiadu. Gdybym musiała wybrać coś, co mam jeść do końca życia – zdecydowanie byłby to pyszny, słodkawy chleb z solonym masłem. Oczywiście nie można zapomnieć o czymś takim jak fika. Nie mam na uwadze tylko tradycyjnej cynamonowej bułeczki, ale obowiązkową przerwę na kawę. Szwecka fika – specjalnie wyznaczony czas w domu lub w pracy, podczas którego można wypić kawę, herbatę lub soku i poczęstować się słodyczami oraz owocami, a co najważniejsze podczas tego – spędzać czas z rodziną i znajomymi. To jest dowód na to, że dla Szwedów komunikowanie się z innymi jest bardzo ważne. Dzięki temu atmosfera jest dużo cieplejsza w tym zimnym kraju.
Parę słów o miejscowych
Ludzie w Szwecji są bardzo otwarci. Myślę, że są bardzo zadowoleni poziomem życia w swoim kraju. Co mnie zaskoczyło? Wszyscy, których spotkałam, starsi czy młodzież, mówili świetnie po angielsku. Mimo to bardzo spodobał mi się język szwedzki. Dla mnie, jako dla cudzoziemca, czasem brzmiał jak mieszanka angielskiego i niemieckiego.
Szwecja jest krajem wartym odwiedzenia. Jestem szczęśliwa, że poznałam kawałek takiej innej, ale bardzo ciekawej, kultury.