Z pewnością każdy człowiek regularnie doświadczał bądź doświadcza prokrastynacji. Z czym się ona wiąże? Czyżby tylko z myśleniem „zrobię to jutro” albo „sesja dopiero za miesiąc”?
Pojęcie to sięga jednak dużo głębiej niż typowy syndrom studenta. Nie tylko uciekamy od prostych codziennych zadań, jak posprzątanie pokoju czy nauka na egzamin, ale odkładamy ważne życiowe decyzje. Z początku może nie wydawać się to tak istotne, bo mamy w końcu jeszcze tyle czasu. No właśnie - ile? Kluczową kwestią przy badaniu zagadnienia prokrastynacji jest określenie tego, do kiedy wykonać daną czynność. Jeśli zbliża się deadline wiemy, że musimy rozpocząć w końcu pracę, chociaż jest to dużo trudniejsze - wyrobić się w ciągu 3 dni, niż 3 tygodni.
Jednak co wtedy, gdy nie mamy określonego jasno terminu zakończenia lub co gorsza rozpoczęcia danego zadania? Czy w ogóle kiedykolwiek się za to zabierzemy? Przykładem może być nauka języka obcego. W szkole często władzę nad naszymi postępami przejmował nauczyciel, który ustalał czas sprawdziania. Gdy skończył się etap tzw. „kata nad głową”, my przestaliśmy odczuwać, że musimy zrobić to w tej chwili. Dzisiaj było urwanie głowy w pracy czy na uczelni, w środę zły dzień, więc lepiej obejrzeć 5 odcinków serialu, a w sobotę przecież nie będę zaczynać nauki, bo zawsze lepiej wszystko robić od poniedziałku albo w ogóle od pierwszego dnia miesiąca. Być może z tego właśnie powodu nigdy nie będziesz poliglotą. A co ze zdrowym trybem życia, odchudzaniem, ćwiczeniami? Chyba dla każdej osoby chcącej rozpocząć „bycie fit” teksty - „zacznę od jutra, od poniedziałku, pierwszego, a jeszcze dzisiaj zjem pół tabliczki czekolady” - są bardzo dobrze znane.
Dlaczego mimo chęci i motywacji kończymy zanim zaczniemy?
Dzieje się tak, ponieważ człowiek nakierowany jest na poszukiwanie przyjemności. Większość osób woli obejrzeć odcinek serialu, niż zacząć się uczyć lub zjeść coś dobrego, niż ubrać strój i iść męczyć się na siłownię. Często przyczyną prokrastynacji jest również uciekanie od podjęcia decyzji. Bo jest zbyt trudna, bo nie mamy teraz do tego głowy, bo nie mamy się kogo dzisiaj poradzić. Każdy powód jest dobry. I tak sprzed naszego nosa może uciec np. wymarzona praca czy ciekawy projekt. Wiele osób rezygnuje z marzeń przez brak wiary w siebie, lęk przed porażką lub krytyką innych. W rezultacie nie robią nic oprócz siedzenia i użalania się nad tym „dlaczego inni potrafią, a ja nie”. Zbyt wielki perfekcjonizm również prowadzi do zguby. Nic w tym złego, że chcemy coś zrobić dobrze, jednak jeśli robimy wszystko, aby dana rzecz była idealna i nieustannie ją poprawiamy lub odciągamy w czasie, kończy się na tym, że nie robimy tego w ogóle. Przecież nie spełniło to naszych oczekiwań, więc po co pokazywać ten kiepski projekt innym. Kierujemy się zbyt często zasadą „wszystko albo nic”. Skoro już i tak to zjadłam, to zjem jeszcze to, skoro nie mam czasu na posprzątanie całego pokoju, to nie zabieram się za jedną półkę, jeśli mam tylko 2 godziny na naukę to zacznę jutro od rana.
Przez prokrastynację wpadamy często w rozdrażnienie, apatię, znudzenie, poczucie winy, wstyd czy smutek, bo z naszej perspektywy nic nam nie wychodzi. Zbyt dużo czasu poświęcamy na rzeczy nieistotne, a góra zadań priorytetowych tylko się powiększa. Teoretycznie podczas chwili relaksu nie chcemy myśleć o tym co mamy zrobić, jednak często towarzyszy nam wtedy uczucie niepokoju lub inne negatywne emocje. Nie widzimy jak bardzo działamy na własną szkodę. Przez świadomość, że mamy jeszcze coś zrobić, tracimy na to czas i energię.
Jak zaprzestać prokrastynacji?
Przede wszystkim, aby ją zwalczyć trzeba zrozumieć, że jest ona naszym nawykiem. Odkładamy rzeczy z przyzwyczajenia, robiąc to często bezwiednie. Pomocnym w walce może okazać się określenie celu długoterminowego oraz zastosowanie metody małych kroków-celów krótkoterminowych. W ten sposób należy rozpisać plan działania na poszczególne dni. Ważnym elementem jest ustalenie konkretnego czasu, bo bez tego albo będzie się to ciągnęło latami albo ostatecznie nie zostanie wykonane. Nie zabierajmy się też za wszystko naraz, nie bierzmy na siebie więcej niż jesteśmy w stanie wykonać, bo wtedy pojawi się niepotrzebna frustracja, prowadząca właśnie do prokrastynacji. Kolejnym aspektem pomagającym w naszej pracy jest publiczne oświadczenie. Jeśli powiemy komuś, że coś zrobimy, to będziemy starali się faktycznie za to zabrać, bo wtedy nie będziemy już źli tylko na siebie, ale spowodujemy negatywny odbiór tej drugiej osoby. Jeśli chcemy zacząć jakiś projekt najlepiej skupić się wyłącznie na tym celu, zaprzestać używania wszelkich rozpraszaczy, zwłaszcza jeśli pracujemy za pomocą Internetu. Wtedy zaoszczędzimy dużo więcej czasu często traconego na notoryczne sprawdzanie zdjęć na instagramie czy scrollując facebooka. I wreszcie ostatni punkt. Zacznijmy od trudniejszej rzeczy, wtedy reszta wyda nam się dziecinnie łatwa i będziemy chcieli ją wykonać od razu, bez potrzeby odłożenia na inny dzień.
4 marca przypada dzień walki z prokrastynacją, nie czekajmy do tego czasu, aby coś zmienić, zacznijmy od dzisiaj!