14 października obchodzimy w Polsce Dzień Edukacji Narodowej, czyli potocznie mówiąc Dzień Nauczyciela. Historia tego dnia ma swoje początki w 1957 roku. Ciekawym jest to, że w każdym kraju obchodzi się go w zupełnie różnym czasie. Na przykład na Ukrainie - w pierwszą niedzielę października, w Albanii - 7 marca, w Hiszpanii - 27 listopada. Światowy Dzień Nauczyciela (ang. World Teacher’s Day) utworzony przez UNESCO świętuje się 5 października. Niezależnie od kraju, każdy taki dzień jest poświęcony tym, którzy dzielą się swoją wiedzą z innymi.
Nauczyciele naszej uczelni odpowiedzieli na pytanie - czym jest dla nich bycie nauczycielem? Oraz, co jest ich największą inspiracją w nauczaniu?
Od zawsze chciałam być nauczycielką! Moja Babcia była, zaraz po wojnie i często o tym opowiadała. Ponadto 14.10. obchodzę urodziny, zatem chyba było mi to po prostu pisane J Odkąd sięgam pamięcią zawsze komuś pomagałam w nauce. A to w ramach korepetycji, a to w ramach wolontariatu w domu dziecka, a to w ramach pomocy sąsiedzkiej czy koleżeńskiej. Być nauczycielem w dobie wszech dostępnej wiedzy i informacji to być przewodnikiem i partnerem. Poza tym trzeba po prostu lubić młodych ludzi, rozumieć i akceptować różnice pomiędzy pokoleniami.
Dr Olga Kurek – Ochmańska, Kierownik sekcji ds. innowacji dydaktycznych w ramach Centrum Zaawansowanych Technologii Dydaktycznych.
Ponieważ moi rodzice są nauczycielami, od małego obserwowałam jak wymagający (energii, czasu) jest to zawód. Pamiętam, że uwielbiałam poprawiać sprawdziany czy kartkówki – wtedy uważałam to za świetną zabawę, ale zawsze powtarzałam, że na pewno nie będę nauczycielem. Los bywa przewrotny – choć praca na uczelni w roli dydaktyka to trochę inna historia, to jednak przyszło mi prowadzić zajęcia. Bycie nauczycielem to duża odpowiedzialność, ale również ogromna satysfakcja, szczególnie kiedy widzi się efekty swojej pracy w postaci m. in. opinii zadowolonych studentów (i nie tylko - miałam okazję prowadzić zajęcia z prawie każdą grupą wiekową, za wyjątkiem seniorów), to bardzo motywuje do kolejnych spotkań. Każdy nowy przedmiot to nowe wyzwanie. Pomimo tego, że zakres tematyczny zajęć z jednego przedmiotu dla wszystkich grup jest taki sam – to każda grupa wymaga innego przygotowania, a później innego tempa prowadzenia spotkań. Ponadto mało kiedy przygotowanie 2-godzinnych zajęć zajmuje tyle samo czasu co ich prowadzenie, zwłaszcza wtedy, kiedy chce się urozmaicić spotkania. Niestety, bycie po tej drugiej stronie sali to również duża presja - jesteśmy oceniani przy okazji każdego spotkania. Na szczęście do tej pory trafiłam na samych wyrozumiałych słuchaczy.
Mgr Karolina Palimąka, Asystent w Instytucie Badań i Analiz Finansowych, Kolegium Zarządzania
Zanim zostałem absolwentem socjologii ukończyłem kierunek pedagogiczny - historię. Miałem praktyki w szkole podstawowej i liceum, a po studiach zostałem na rok wychowawcą piątej klasy w największej podstawówce w Rzeszowie. To była trudna i wymagająca praca. Bycie dobrym, skutecznym i cenionym przez uczniów nauczycielem wymaga dużego wysiłku i stałego rozwoju, nadążania za aktualną wiedzą, ale także za nowoczesnymi rozwiązaniami dydaktycznymi. Przy dzisiejszym rozwoju świata, tempie rozprzestrzeniania się i dostępności informacji bardzo szybko zwiększa się dystans międzypokoleniowy i nauczyciel coraz bardziej zmaga się z wyzwaniem rozumienia czasoprzestrzeni, w której funkcjonuje uczeń. A nadal najważniejsze w pracy nauczyciela jest bycie dla ucznia przewodnikiem, odkrywcą, inspiracją.
Wybrałem studia o profilu nauczycielskim, więc liczyłem się z pracą w szkole. To zawód, który skłania do ciągłej pracy nad sobą. W kontakcie z młodymi ludźmi człowiek ma wrażenie, że starzeje się wolniej. Pracując na uczelni Ci młodzi ludzie są już dorośli, zaczynają śmiało kroczyć własnymi ścieżkami - to duża satysfakcja, gdy udaje im się zasugerować jakąś drogę, odkryć dla nich nową przestrzeń, zawrócić z autostrady na manowce.
Dr Łukasz Błąd, Starszy wykładowca w Katedrze Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Dyrektor artystyczny IQ Club (WSIiZ).
Zacznijmy od tego, że praca nauczyciela akademickiego różni się od pracy w szkole podstawowej czy liceum. Przez jakiś czas pracowałem jako nauczyciel w szkole, z dziećmi w różnym wieku, więc mam porównanie. Jeśli o mnie chodzi, zdecydowanie bardziej wolę pracować ze studentami. Staram się być dla nich przewodnikiem po współczesnym świecie, inspirować, pobudzać do samodzielnego, krytycznego myślenia (a tematyka moich zajęć bardzo temu sprzyja). Jak mi wychodzi - nie wiem, trzeba zapytać studentów :) "Nemo iudex in causa sua", jak mawiali starożytni Rzymianie :)
Dr hab. Andrzej Adamski, prof. WSIiZ, Kierownik Katedry Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej.
Praca nauczyciela akademickiego to dla mnie duże wyzwanie, bo nigdy nie chciałam uczyć. Nie marzyłam od dziecka o wykonywaniu zawodu nauczyciela. To ogromna odpowiedzialność i wymaga sporo zaangażowania nie tylko czasu, ale i emocji – chyba, że to ja się tylko tak angażuję. W pracy dydaktycznej najbardziej cenię sobie indywidualny kontakt ze studentem – pracę na seminariach dyplomowych oraz w ramach tutoringu. Mam wtedy poczucie, że poświęcona przeze mnie uwaga i wysiłek włożony w pracę są spożytkowane najbardziej efektywnie. Bardzo mi przykro z powodu zdalnej pracy dydaktycznej jaką przyszło nam teraz wykonywać – ona ma swoje zalety, niemniej realnego kontaktu ze studentami nie zastąpi nic – ani mnie, ani im, choć czasem nie zdają sobie może z tego sprawy.
Dr Iwona Leonowicz- Bukała, Adiunkt w Katedrze Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej.
Dla mnie to przede wszystkim kontakt z drugim człowiekiem, dzielenie się (wzajemne) wiedzą, spostrzeżeniami, doświadczeniami, okazja do rozmowy. Uczelnia jest dla mnie miejscem, gdzie wszyscy się rozwijamy - studenci i pracownicy naukowi. Nie możemy stać w miejscu. I ten klimat tworzy akademię. To dla mnie kwintesencja uczenia - innych i siebie. Od każdego możemy się czegoś nauczyć.
Myślę, że wiele osób w dzieciństwie bawiło się w szkołę, nauczyciela J Ja też tak robiłam i chyba mi się to bardzo podobało. Gdy byłam na studiach jeździłam na kolonie i obozy jako wychowawca i chyba tam odkryłam, że to jest coś, co daje mi wiele satysfakcji. Po skończeniu studiów w pierwszej kolejności myślałam o badaniach naukowych i przyznaję, że nieco bałam się uczenia studentów J Jednak praca właśnie ze studentami daje inny rodzaj satysfakcji - to dorośli ludzie, zwykle wiedzą czego chcą i towarzyszenie im w rozwoju jest naprawdę świetną przygodą.
Gdy byłam studentką nie zawsze podobał mi się sposób prowadzenia zajęć przez wykładowców. To chyba każdy uczeń/student/słuchacz przeżywa. Bardzo chciałam naśladować tych, których sposób działania mi pomagał się uczyć. To byli przede wszystkim wykładowcy, którzy potrafili w sposób niezwykle ciekawy opowiadać (taki dar miał między innymi mój promotor pracy doktorskiej - śp. prof. Jerzy Chłopecki). Wśród innych byli ci, którzy zawsze mieli doskonale przygotowane materiały do zajęć i "zmuszali" nas do poszukiwania materiałów, źródeł, co nie było takie łatwe jak dzisiaj w dobie internetu (trzeba było wędrować po czytelniach, bibliotekach, urzędach itd.). W końcu lubiłam wykładowców, którzy zachęcali do dyskusji stawiając czasami kontrowersyjne tezy. Staram się takimi wzorcami inspirować, a czy mi to wychodzi to już zostawiam ocenie studentów :)
Dr Barbara Przywara, Prodziekan Kolegium Mediów i Komunikacji Społecznej ds. kierunków Dziennikarstwo i komunikacja społeczna oraz Media cyfrowe i komunikacja wizerunkowa. Adiunkt w Katedrze Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej.