logo wsiiz main

POLECAMY

Wywiady
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Sylwester Zimon, frontman rzeszowskiej formacji Sabała Bacała, a jednocześnie absolwent WSIiZ w specjalnym wywiadzie dla redakcji intro.media opowiada nie tylko o współczesnych problemach muzyki rockowej, ale też o jej przyszłości.

Intro Media: Jak Pan określi piosenkę „1985”? Czy to jest nostalgia, czy pragnienia by powrócić do tych czasów?

Sylwester Zimon: Czy pragnienia powrócenia w te czasy? Chyba nie do końca. Ten kawałek bardziej opisuje, jakie są różnice, między tym, jak spędzaliśmy czas, kiedy byliśmy dzieciakami. Mówię o mnie i chłopakach z zespołu bo dzieli nas jeden czy dwa lata różnicy, wszyscy jesteśmy z połowy lat 80. To jest bardziej nostalgiczne podejście, bardziej zaduma nad tym, że kiedyś te czasy wydawały się prostsze, kiedy nie było internetu. Teraz dzieciaki siedzą i gapią się w telefony, spędzają czas w wirtualnym świecie, jest to trochę słabe i smutne.

I.M.: Wyśmiewacie piętnastolatków, że oni wszystko wędzą z internetu, a jak często zespół serfuje po sieci?

S.Z.: Myślę, że teraz serfujemy niestety codziennie. Z tego powodu, iż internet stał się najszybszym źródłem informacji, wszystkie nasze sprawy zostały przeniesione do wirtualnego świata. My też serfujemy po sieci, nie da się tego ukryć. Moja praca zawodowa związana jest z internetem, więc bez tego nie da się żyć. Bardziej chodzi nam o takie troszkę aroganckie podejścia, bo czasem niektórzy ludzie wyczytają coś w internecie i wydaje im się, że wiedzą wszystko, chociaż tak naprawdę nie jest. Niektóre rzeczy trzeba poznać, odczuć na własnej skórze, a nie tylko przeczytać o nich w internecie.

I.M: Na płycie „Urodzeni w PRLu” jedynem utworem nie Waszego autorstwa jest „The KKK Took My Baby Away” zespołu Ramones, dlaczego wybraliście tę piosenkę?

S.Z.: Fakt, nie jest to jeden z bardziej popularnych kawałków, ale skąd ten numer wziął się na naszej płycie to trochę długa historia. Zostaliśmy zaproszeni jako jedyny reprezentant Podkarpacia na składankę „Ramones Maniacs Poland”, na której ponad 30 polskich zespołów zagrało klasyki Ramones. Oczywiście lista nie była taka, że mogliśmy wybrać jakąkolwiek piosenkę. Inne grupy dokonywały woboru przed nami. Z tego co nam zostało zastanawialiśmy się nad kilkoma numerami, ale w głosowaniu  zwyciężyło „The KKK Took My Baby Away”. Początkowo myślałem, żeby na tapetę wziąć utwór „Commando”, ale „The KKK Took My Baby Away” jest bardziej aktualny w tych czasach. Co ciekawie, nikt nie wybrał „Blitzkrieg Bop”. Nawet Pan, który odpowiadał za całą składankę, dziwił się, że piosenka została zapomniana przez wszystkich. Chyba wybór tej kompozycji byłby zbyt oczywisty, chociaż „The KKK Took My Baby Away” również jest znanym numerem. Gdybym miał wybrać jeszcze raz — zostawiłbym „The KKK Took My Baby Away”, lubię ten numer i nie ma co tu kombinować.

I.M.: Na przestrzeni kilkunastu lat, gracie wyłącznie melodyjnego punk rocka. Czy próbowaliście eksperymentować? 

S.Z.: Najczęściej gramy w kierunku melodyjnego punku, bo w tym czujemy się najlepiej. Jednak pojawiają się różne trendy z innych gatunków, które ocierają się o punk rocka. Czasami są to trochę mocniejsze brzmienia tak jak  „Wara Od Mych Marzeń”. Utwór jest bardziej ostry i zwiastuje kierunek, w którym idziemy. Teraz pracujemy nad kawałkami na naszą trzecią płytę. Mamy już kilka utworów rozpoczętych i będą one zaskakujące, dlatego że ukażą się tematy, dotyczące Social Distortion. Również to można określić jako „songwriterskie grania”, które teraz są w trendzie. Mimo wszystko nie rezygnujemy z melodyjnego punk rocka z uszanowaniem naszej tradycji grania.

I.M.: Czy inspirują Was inne gatunki muzyczne?

S.Z.: Takie całkowicie poza punk rockiem? Nasz Gitarzysta czasami lubi słuchać Bona Jovi (śmiech). Tak całkiem na poważnie, jest trochę typowego rockowego grania w naszej muzyce i te wpływy można odczuć. Jak nagrywaliśmy pierwsze demo, to realizator, mówił, że jest to punk rock pomieszany z Iron Maiden. Wtedy to faktycznie tak było. Solówka na dwie gitary, typowe heavy metalowe brzmienia. Ja i Witek, czyli gitarowa podpora naszego zespołu, "siedzieliśmy" w muzyce heavy metalowej swojego czasu, więc te wpływy są słyszalne, no choćby w tych solówkach, które nie są takie proste czy typowe dla punk rocka.

I.M.: Zdaniem Pana czego brakuje współczesnej muzyce punk rockowej?  Co czeka punk rock w przyszłości?

S.Z.: Przede wszystkim brakuje młodych ludzi. Są nowe kapele, ale jest ich znacznie mniej niż kiedyś. To jest zastanawiające, czy te czasy są w porządku i nie ma się przeciwko czemu buntować? Oczywiście, że nie. Jest o czym pisać kawałki, mamy czemu się sprzeciwiać, ale ludzie niekoniecznie widzą bunt w formie punk rocka. Mówiono, że niby hip-hop zastąpi punk. Jednak mam wrażenie, że ten rodzaj muzyki skupia się wokół imprez. Poruszające tematy schodzą na drugi plan. Na razie nie będziemy rezygnować z tej przeszłości, będziemy robić to dalej. Oprócz nas na Podkarpaciu są chłopaki z Ortodoxu, Burek Dobry Pies, Secesja. Wydaje mi się, że punk rock nie zginie. Przynajmniej mam taką nadzieję.

I.M.: Jak pojawił się pomysł na stworzenie płyty „Za krótko, za szybko”?

S.Z.: Składanka, która została wydana na kompakcie i na płycie winylowej, zawiera 120 zespołów z Polski, grających kawałki, które trwają mniej niż 20 sekund. Jest to nasza odpowiedź, na płytę wydaną wiele lat temu w Stanach Zjednoczonych - „Short Music For Short People”, na której znajdowały się kawałki, zawierające około 30 sekund. Płyta jest ciekawa, niektórzy mówią, że trudna do przesłuchania, bo jest w tym dużo informacji, bardzo dużo się zmienia. Jednak cieszę się, że mogliśmy nagrać ten krążek, bo nie ma podobnego w Polsce, który byłby zbliżony do naszego.

I.M.: Oprócz muzyki czy ma Pan inne hobby?

S.Z.: Oczywiście, że tak. Fotografuję swojego kota (śmieje się). Szczerze mówiąc większość moich hobby, są związane w jakiś sposób z muzyką. Prowadzę bloga, na którym recenzuję różne nowości płytowe,  a na innym piszę o sprzęcie gitarowym. Poza tym mam kota, żonę, podróże i tak jakoś spędzam czas. Interesuję się też marketingiem, wynika to z mojej pracy i studiów, jakie skończyłem.

I.M.: No właśnie jest Pan absolwentem WSIiZ.

S.Z.: Na WSIiZe byłem na stażu w Katedrze dziennikarstwa, prowadziłem gazetę studencką „Pressja”, która wtedy była wydawana. Opiekowałem się również student-cafe. Moja praca na Uczelni była związana właśnie z mediami. Były to fajne czasy. Dużo robiliśmy, wydawaliśmy gazetę na papierze każdego miesiąca. Mieliśmy zespół redakcyjny, który liczył około 40 ludzi. To były fajne czasy. Każdy chciał coś ambitnego robić.  

 

Z muzykiem rozmawiali: Andrii Rabada, Yura Molokanov

Zdjęcie: Rafał Nowak

Herb Miasta Rzeszowa
Rzeszów - Stolica innowacji
Teatr Przedmieście
ALO Rzeszów
Klub IQ Logo
Koło Naukowe Fotografii WSIiZ - Logo
acropip Rzeszow
drugi wymiar logo
akademia 50plus