Każdy z nas jest „bombardowany” wiadomościami o Koronawirusie. W zwykłą codzienność wkradł się strach przed szerzącą się pandemią. Ludzie bali się wychodzić na dwór, do pracy czy nawet po zakupy. Z każdym dniem dowiadujemy się o postępie wirusa na całym świecie. Jednak po prawie roku walki z zagrożeniem, strach zaczął zamieniać się w zdenerwowanie czy wściekłość. Ludzie zaczynają mówić: „Dość!”. Jak z bliska wygląda samopoczucie młodych Polaków? Co myślą o obecnej sytuacji? Czy nadal zamierzają siedzieć w domach? Na te pytania odpowiedziało kilka osób z całego kraju.
Z własnego doświadczenia wiem, jak trudny jest to czas dla studentów. Najbardziej ubolewam nad tym, że prawdopodobnie kolejny semestr obejdę się bez zajęć laboratoryjnych na uczelni, które na moim kierunku są bardzo ważne, ponieważ zdobywam na nich doświadczenie do przyszłego zawodu.
Przeprowadziłam kilka wywiadów. Zapytałam studentów, jak się czują w obecnej sytuacji panującej na świecie? Co sądzą o obostrzeniach wydanych przez polski rząd? Oto kilka odpowiedzi, które otrzymałam na powyższe pytania:
„Pomijam już fakt, że zajęcia na studiach są w większości zdalnie, ale żeby zamykać ośrodki do rekreacji i odpoczynku psychicznego - to już przesada. Uwielbiam chodzić do sauny – dzięki niej czuje się zdrowiej, mam więcej energii i moja odporność się zwiększyła. A teraz? Znowu mam siedzieć w domu przed komputerem tylko i żyć tak kolejne miesiące?” - przykre odczucia krakowskiego studenta.
Jak mówi jeden z studentów wrocławskich: „Mam dość tego, że jestem zamknięty w akademiku już trzeci tydzień i nie chcą wypuścić nas do domów. Nie możemy odsiedzieć kwarantanny w domu z rodziną, tylko siedzimy zamknięci w czterech ścianach.”
„Już nie same obostrzenia denerwują, a to, co robi rząd. Podpisują ustawy w kontrowersyjnych kwestiach podczas lock downu – to jest cios poniżej pasa. Powinien zająć się wymyślaniem, jak powstrzymać pandemię, bo do tej pory średnio im to wychodziło, a nie podjudzaniem społeczeństwa. Rząd wykorzystuje obostrzenia, żeby robić, co chce. W Polsce, jak w lesie – pośmiewisko całej Europy i pewnie nie tylko.” – w ostry sposób o poczynaniach rządu wypowiada się przyszły rzeszowski maturzysta.
Jak widzimy, zamknięcie nas w domach, ograniczenie liczby osób na spotkaniach czy zamknięcie obiektów rekreacyjnych skutkuje jedynie tym, że społeczeństwo traci cierpliwość. Wszystkie obostrzenia mają nas chronić przed wirusem. Ale co ze zdrowiem psychicznym? Czy rząd w ogóle o tym pomyślał? Uważam, że izolując ludzi od siebie i zabierając im możliwość rekreacji, doprowadzi jedynie do jeszcze większych protestów i nieposłuszeństwa ze strony społeczeństwa. Zamiast hamować, liczba zarażonych będzie się zwiększać.