Nadszedł dzień, który nie przypadkiem okrył się złą sławą. On naostrzył już swoją maczetę, wybrał cel, zakradł się… Być może stoi tuż za tobą! Spokojnie. To jednak tylko złudzenie. Nie zaatakowałby tak szybko. Lubi obserwować z ukrycia, poznać zwyczaje swojej ofiary, więc póki co możesz się czuć bezpiecznie. W końcu nastał wyjątkowy piątek, który wypada w trzynasty dzień miesiąca, a to sytuacja rodem z największego klasyka horrorów – „Piątek trzynastego”.
W kanonie kultowych postaci kina grozy zapisało się wielu znamienitych zabójców. Jednak jedną z najbardziej rozpoznawalnych sylwetek, jest ta należąca do głównego antagonisty omawianego dzisiaj slashera. Jason Voorhees, gdyż o nim mowa, jest ikoną popkultury. Jego maska hokejowa stanowi symbol zarówno samej osoby Voorheesa, jak i całej serii „Piątek trzynastego”. Jason to bohater zarówno dwunastoczęściowego cyklu filmowego, jak i wielu produkcji niezależnych. Zrealizowano kilka komiksów na jego temat, a nawet umieszczono go jako grywalną postać w kilku grach. Występuje zarówno w Mortal Combat X, jak i w grze „Friday the 13th: The Game”. W obu produkcjach nie brakuje okazji do podziwiania efektownych wykończeń.
Jednak osoby niezaznajomione ze starszymi odsłonami serii, może zdziwić fakt, jak początkowo kreowana była postać Voorheesa. W pierwszym akapicie tego artykułu nie padło ani jedno dosłowne przytoczenie postaci Jasona. Podobnie było z pierwszą częścią filmu, w której nasz antybohater występował bardziej jako element opowieści o utopionym chłopcu. Twórcy nie planowali robić z niego osobnej postaci filmowej. Jednak wykonany po niskich kosztach dreszczowiec, zyskał ogromną popularność, a co za tym idzie – również i zarobek był wysoki. Zaczęto tworzyć następne części. Kilkukrotnie próbowano serię zamknąć, jednak dochody były na tyle duże, że kontynuowano produkcję. Twórcy nawet zdecydowali się na przeniesie akcji w przestrzeń kosmiczną.
Teraz zdecydowano się na napisanie serii od nowa. Na chwilę obecną powstał reboot tylko jednego filmu, ale być może w końcu producenci zdecydują się na kontynuację. Mimo to nadal możemy obejrzeć starsze produkcje, które zapisały się na stałe w kanonie klasyków kina grozy. Każda z części tego slashera prezentowała różnorodne sposoby na zabójstwa obfitujące w gore. Niekiedy efekty te wychodziły dosyć śmiesznie, ale Jason zapewniał i takie sceny, które poruszały niejednego widza. W końcu w oryginalnej serii z ręki Voorheesa zginęły 183 osoby. Wykorzystajmy ten piątkowy wieczór, aby nadrobić tę klasykę, która przerażała niegdyś miliony widzów na całym świecie. Zwłaszcza, że teraz możesz obejrzeć film w spokoju. W końcu nikt cię nie obserwuje… Chyba…