Pierwsza kampania II wojny światowej rozegrała się w 1939 r. na terenie naszego kraju. Była to wojna obronna, którą toczyliśmy od 1 września z Niemcami, a od 17 również i z ZSRR. Jej koniec nastąpił 6 października, po poddaniu się ostatniego oddziału Wojska Polskiego SGO Polesie. Polska samotnie stawiała czoła dwóm mocarstwom, którym bardzo zależało na zagarnięciu ziem przynależących do naszego państwa. Formalnie rzecz biorąc, do tej wojny przyłączyła się również Francja i Wielka Brytania, lecz ci niewiele zdziałali. Wśród tych wszystkich batalii prowadzonych w tym okresie, przeplatają się wątki licznych intryg politycznych snutych w cieniu…
Intrygi, spiski i inne przemyślenia
Owe intrygi zostały zapoczątkowane 22 sierpnia 1939 roku. Wtedy to do wszystkich wysoko postawionych oficerów Wermachtu wysłano zaproszenie, aby stawili się na spotkanie w prywatnej rezydencji Adolfa Hitlera. Narzucono, aby przybyli na miejsce bez rzucania się w oczy, jednak nie wszyscy zastosowali się do tego polecenia. Hermann Göring, dowódca lotnictwa i przyjaciel Hitlera, przybył na miejsce swoim barwnym kabrioletem, którym zwykł jeździć na wycieczki. Kiedy wszyscy oficerowie przybyli na miejsce, wygłosił swe przemówienie sam przywódca III Rzeszy. Podkreślił w nim, że nie ma zamiaru dłużej zwlekać z atakiem na Polskę i chce rozpocząć ofensywę lada dzień. Oficerowie zastrzegali jednak, że Niemcy nie osiągnęły jeszcze pełni sił militarnych. Führer zignorował to. Zatwierdził atak na Polskę i obiecał dostarczyć wszelkie materiały propagandowe utwierdzające słuszność jego wyboru. Co więcej, poinformował, że rozpoczął kolaborację z nowym potencjalnym sojusznikiem.
Józef Stalin od pewnego czasu dawał sygnały Hitlerowi, że pragnie zawrzeć sojusz z nazistowskimi Niemcami. Przywódca ZSRR chciał w ten sposób zabezpieczyć swoje państwo. Już wcześniej obserwował Führera i wiedział, że będzie chciał jak najszybciej zajmować się podbojem. Po wyczerpującej walce z Polską liczył na błyskawiczną ekspansję na zachód, która doprowadziłaby zarówno do wykrwawienia się III Rzeszy, jak i do destabilizacji państw zachodnich. W ten sposób utworzyłaby się idealna okazja do komunistycznej ekspansji. Jakże musiała ucieszyć Stalina wiadomość, że Hitler chce zawrzeć porozumienie i to jak najprędzej. W nocy, do Moskwy został wysłany minister spraw zagranicznych III Rzeszy – Joahim von Ribbentrop. Przebył on tę drogę prywatnym samolotem, którego w celach służbowych używał sam kanclerz Niemiec. 23 sierpnia 1939 r. dwa wielkie mocarstwa podpisały pakt o nieagresji, tworząc przy okazji tajny protokół dodatkowy, będący ostatecznym werdyktem dyktującym dalsze losy Polski.
Początki walk
Niemcy rozpoczęły przygotowania do ofensywy w końcówce sierpnia owego roku. Na granicy rozlokowano jednostki wraz z ciężkim sprzętem, a myśliwce przeniesiono na tymczasowe lotniska blisko granicy. Do zatoki 25 sierpnia wpłyną z kurtuazyjną wizytą pancernik Schleswig-Holstein, który miał za zadanie rozpocząć ostrzał placówki zlokalizowanej na Westerplatte (o którym dowiedzieliśmy się już w poprzednim artykule z cyklu „W pogoni za historią – II wojna światowa” pt. Nasze „małe Verdun” – obrona Westerplatte). Wszystko powoli prowadziło do nieuniknionego… Polacy już od pierwszych wrześniowych dni stawiali zacięty opór. Niemniej jednak, dało się mocno odczuć potęgę „Blitzkriegu” (w tł. wojny błyskawicznej). Na przemienne naloty i inwazje czołgów powoli acz skutecznie przesuwały linie frontu. W opinii Hitlera zbyt powoli. Marynarka Polska doznała dotkliwych strat na morzu – w pierwszych dniach września zniszczeniu uległy najlepsze statki oraz baza dywizjonu lotniczego w Pucku. Do 6 września upadły Kraków, Kielce, Piotrków Trybunalski, Grudziądz oraz Bydgoszcz. Nic nie było w stanie zatrzymać nazistowskiej machiny wojennej.
Nasi sojusznicy – Wielka Brytania i Francja również rozpoczęły wojnę. Wypowiedziały ją Niemcom 3 września, jednak działania przez nich prowadzone były zgoła inne od oczekiwań. Anglia przerzuciła na kontynent część korpusu ekspedycyjnego, jednak wyposażyła go tylko w lekki sprzęt. Francja z kolei, przygotowała w zagłębiu Sary 9 lekkich dywizji, które miały prowadzić operacje zaczepne. Jednak tego typu działania nie stanowiły jakiegokolwiek zagrożenia. Na lotniskach wzmorzył się ruch. Sugerowało to, że państwa sojusznicze dokonają jakichś manewrów powietrznych. „Czy zdaje Pan sobie sprawę, że to własność prywatna?” Takie słowa padły z ust ministra lotnictwa ówczesnego królestwa Brytyjskiego. Nie podzielał on pomysłów bombardowania fabryk leżących na terenie III Rzeszy. W efekcie rozrzucano tylko ulotki w niemieckich miastach, które swą treścią obrażały działania nazistowskich wodzów. Tego typu działania nazwano „dziwną wojną”. Były uzasadniane tym, że ekspansja na terenie Rzeczpospolitej przebiegała w taki sposób, że nie potrzebną były żadne poważniejsze ingerencje. Ani Francuzi, ani Brytyjczycy nie chcieli angażować się w kolejny konflikt. Co ciekawe takiego obrotu spraw nie przewidział nawet sam Hitler. Podczas odwiedzin swoich żołnierzy na froncie - 4 września na Pomorzu, kazał zostawić swój pociąg Amerika „pod parą”. Był gotów wyruszyć w razie uformowania się frontu zachodniego. Takowy jednak nigdy nie powstał.
Bezwstydny cios w plecy
Po wielu dniach ciężkich walk nasze wojska cofały się coraz bardziej w głąb kraju. Naczelny Wódz Wojska Polskiego wydał rozkaz, aby część armii wycofała się do granicy z Rumunią. Już 15 września dotarły tam kolejne oddziały Wojska Polskiego. Nie przeczuwali nawet tego, co wkrótce miało nastąpić. 17 września, o godzinie 22:00 niemiecki ambasador został wezwany na Kreml. Wstawił się tam jednak o 2 w nocy dnia następnego. Otrzymał wtedy informację od samego Stalina. Miał przekazać swojemu Führerowi, że wszczyna wojnę z Polską pod następującym pretekstem: „Polska zbankrutowała, tracą wszelkie fabryki w pierwszych dniach walk. Warszawa – jako stolica - przestała istnieć, a rząd Polski się rozpadł i nie daje oznak życia. Z tego powodu wszelkie kontrakty z Rzeczpospolitą zostały unieważnione” (miała podpisany pakt o nieagresji z ZSRR). Stalin długo zwlekał z rozpoczęciem wojny, gdyż nie mógł przewidzieć ruchów ze strony innych państw. Nie spodziewał się nawet, że tak żwawo przebiegać będzie inwazja nazistów na Polskę. Większość przygranicznych strażnic została ostrzelana już o 3 nad ranem. Kilka godzin później do Naczelnego Dowództwa doszły meldunki o tym, że i ZSRR przyłączyło się do wojny. Zapadła wtedy decyzja, aby nie atakować sowietów, tylko skupić się na walkach z Niemcami.
Ekspansja Polski przebiegała bezlitośnie. Z tego powodu, 27 września Stalin zorganizował spotkanie z Ribbentropem. Pragnął podzielić się Polską. Chciał zabrać wszystkie ziemie na wschód od Wisły z powodów rolniczych, jednocześnie oddając część ropy w ręce niemieckie. W zamian pragnął otrzymywać stałe dostawy węgla i sprzętu wojskowego. Układ brzmiał nader uczciwie i zbił ministra z tropu. Następnego dnia wysłał zaszyfrowany telegram do Hitlera, aby poradzić się go w tej sprawie. Po dotarciu i odszyfrowaniu depeszy okazało się, że Führer wybrał się na spotkanie do Wilhelmshaven na prezentację U-botów. Wszystko składało się na to, że ostateczną decyzję będzie musiał podjąć sam Ribbentrop. Jednak podczas spotkania zadzwonił telefon od samego kanclerza Rzeszy. Poinformował on ministra o swojej decyzji, ten podczas całej rozmowy odpowiadał krótko i szczątkowo, zachowując przy tym pokerową twarz. Wiedział, że linia jest na podsłuchu. W rezultacie Niemcy przystąpiły na propozycję ZSRR.
O 5:00 dnia następnego wszelkie dokumenty były gotowe i należało tylko złożyć na nich podpis. Oprócz oficjalnych dokumentów przygotowano 3 tajne porozumienia. Pierwsze - dotyczące zmiany podziału granic, drugie - traktujące o przesiedleniu ludności niemieckiej, ukraińskiej i białoruskiej z obu stron, a trzecie - o zwalczaniu polskiej działalności wyzwoleńczej. Przygotowano również nową mapę Polski. Wydarzenie to przez niektórych historyków określane jest mianem 4 rozbioru Polski. Rozpoczęto również przygotowania do pierwszych czystek w sferach oficerskich byłego Wojska Polskiego. Już w październiku 14.700 oficerów trafiło do obozów w Ostaszkowie, Starobielsku i w Kozielsku. Byli przetrzymywani w strasznych warunkach, a zima przyszła w tym roku wyjątkowo wcześnie. Więźniowie wyczekiwali aż tajna policja NKWD spisze na nich wyroki. A to był dopiero początek... Dopiero wtedy otworzyła się furtka podboju dla III Rzeszy i ZSRR. Właśnie rozpoczynał się konflikt, który miał pochłonąć miliony istnień. Jakie były dalsze losy Polaków? Czy wszyscy po tych wydarzeniach złożyli broń? Jakie następne kroki poczynili Stalin i Hitler? O tym przekonamy się już wkrótce, w kolejnych artykułach z cyklu: „W pogoni za historią – II wojna światowa”. Do zobaczenia w przeszłości!