"Biegajo i kopio te piłke po nic!" - niesie się z areny walki o telewizor w środowe wieczory, kiedy to piłkarska Liga Mistrzów walczyć musi z serialem. Jest to jednak nie tylko tania pożywka dla tłuszczy, która musi coś oglądnąć i czymś się rozemocjonować po ośmiogodzinnej pracy - Międzynarodowy Dzień Sportu udowadnia, że sens jest znacznie głębszy, niż się co poniektórym wydaje.
Międzynarodowy Dzień Sportu dla Rozwoju i Pokoju - bo tak w pełni nazywa się święto obchodzone na świecie szóstego kwietnia - ustanowiony został przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych rezolucją z 23 sierpnia 2013. Cel? - upamiętnienie otwarcia w greckich Atenach w 1896 roku pierwszych letnich igrzysk olimpijskich w epoce nowożytnej.
Ban Ki - moon - sekretarz generalny ONZ, który funkcję tę przestał pełnić przed dwoma laty, stwierdził: "Ten nowy Międzynarodowy Dzień podkreśla rolę i potencjał sportu w kwestii przestrzegania praw człowieka i usuwania barier oraz promowania międzyludzkiej solidarności na świecie. Nasz cel wymaga zaangażowania wszystkich graczy: rządów państw, organizacji międzynarodowych, sektora sportowego, społeczeństwa obywatelskiego i wielu innych.
"Jak się ma sport do pokoju? Przecież kibicowskie waśnie są absolutną negacją tego, o czym mówi ONZ." - spytać można. Nie chodzi jednak wszak o grupy, które są odłamami radykalnymi, ale o to, jak działa on na społeczeństwa, narody. Żadne słowa przelane na papier nie oddadzą tego, co po historycznym zwycięstwie polskich piłkarzy nad niemieckimi w 2014 roku powiedział śp. Paweł Zarzeczny. Puentą to nagranie będzie, bo wyraża więcej, niż ktokolwiek jest w stanie wymyślić.