Ma dopiero 23 lata, a na swoim koncie złoty medal zdobyty na Mistrzostwach Świata w piłce siatkowej. Co więcej, niedawno obronił tytuł licencjata i zamierza kontynuować naukę w Rzeszowie. O Mistrzostwach Świata, drodze jaką trzeba pokonać, aby osiągnąć sukces i o planach na przyszłość z Aleksandrem Śliwką rozmawiała Ewa Kuźniar.
Przede wszystkim chciałam pogratulować wielkiego sukcesu. Między innymi dzięki Tobie na wrześniowych Mistrzostwach Świata polska reprezentacja obroniła złoto sprzed czterech lat. Jednak myślę, że najbardziej zaimponowałeś kibicom występem w półfinałowym meczu z USA dzięki kapitalnemu przyjęciu, zaraz po wejściu na boisko. Co czuje młody zawodnik, który wchodzi w trakcie półfinału największej siatkarskiej imprezy na świecie?
Cieszę się, że mogę porozmawiać z Tobą i zrobić coś dla uczelni, bo jest to dla mnie miejsce przyjazne i miło mi, że będę mógł na niej kontynuować naukę. A przechodząc do pytania – bardzo dziękuję za gratulacje. Mecz półfinałowy to było wielkie przeżycie. Jednak to co było najbardziej wyjątkowe w tym meczu to fakt, że nie było czasu zastanawiać się nad tym czy jest jakiś stres, po prostu było tylko tu i teraz. Chciałem pokazać to co potrafię, pomóc drużynie i to się udało. Myślę, że ta „zespołowość” najbardziej pomogła nam w osiągnięciu tego celu, a ja dołożyłem tylko małą cegiełkę do tego mistrzostwa.
No i udało się, macie złoto. Chciałam jednak zapytać o ten szum medialny, który powstał zaraz po zwycięstwie. Bo wydaje mi się, że po takim sukcesie media, ale również kibice mają dużo większe zainteresowanie.
Oczywiście, tak było i tym razem. Kiedy byliśmy jeszcze we Włoszech na hali, czy w hotelu to radość była ogromna, ale skala tego sukcesu jeszcze do nas nie dochodziła. Dopiero po powrocie do Polski zaczęło to do nas docierać. W szczególności, kiedy zobaczyliśmy na lotnisku zgromadzonych kibiców w ogromnej ilości i odśpiewaliśmy razem z nimi hymn. Potem przyjeżdżając do swoich rodzinnych miejscowości zauważyliśmy jak dużo kibiców było z nami i jak bardzo życzliwi są oni wobec nas. Oczywiście te pierwsze dni po powrocie do Polski były bardzo intensywne ze względu właśnie na szum medialny. Teraz już to wszystko ucichło, ale na pewno były to wyjątkowe i bardzo intensywne dni. Myślę, że ta radość, która nam towarzyszyła przy mistrzostwach, pozwoliła nam na to, że nie było żadnego problemu, aby wypełnić wszystkie obowiązki.
Teraz jesteś mistrzem świata, ale każdy wielki sukces ma swój początek. Ty pierwsze kroki sportowe stawiałeś w Spartakusie Jawor – dlaczego akurat ten klub okazał się tak wyjątkowy?
W moim małym mieście Jaworze nie było klubu siatkarskiego dla chłopców, dlatego też zaczynałem od piłki nożnej. Gdy byłem w piątej klasie podstawówki moi rodzice z grupą przyjaciół otworzyli klub Spartakus Jawor dzięki któremu ja, ale też inni chłopcy mogli rozpocząć treningi siatkarskie. Początki klubu były trudne, trzeba było zdobyć środki. Aby móc jeździć na mecze, to często rodzice zawozili nas samochodami. Dokładali ze swoich pieniędzy na stroje, aby wystartować w lidze, a nawet żeby mieć wodę na treningi. Niestety te wszystkie rzeczy kosztują, dlatego te początki były ciężkie. Dziś klub już istnieje ponad 10 lat i dalej trenują tam chłopcy w sekcjach młodzieżowych. Myślę, że jest to dowód na to, że warto było podjąć te starania i na pewno wszyscy są dumni z tego, że paru wychowanków gra teraz w plus lidze. Z pewnością jest to ogromna wartość dla klubu. Ja zawsze wracając do Jawora staram się przychodzić na treningi, wspierać chłopaków, przekazywać im sprzęt, który nie jest mi potrzebny, a oni na pewno się z tego cieszą. Staram się również służyć dobrą radą, motywować ich do pracy. Można powiedzieć, że jestem takim lokalnym patriotą, jeśli o to chodzi. Na pewno ten pierwszy klub i trenerka, pani Marta Ciecierska, która mnie prowadziła od szkoły podstawowej to elementy dla mnie bardzo ważne. Przede wszystkim, aby zacząć te dobre nawyki od samego początku, aby ruszyć w kierunku przygody związanej z siatkówką.
Siatkówka jest w Twoim domu od zawsze. Twoi rodzice, ale również rodzeństwo związani są z tym sportem. Ale tak jak mówiłeś, zaczynałeś od piłki nożnej, a ja jeszcze doczytałam, że również od akrobatyki. Nie myślałeś o tym, żeby być tym pierwszym który zdecyduje się pójść w innym kierunku?
Może wytłumaczę pokrótce o co chodzi z tą akrobatyką. Chodziłem do klasy sportowej o profilu związanym z akrobatyką. Myślę, że rodzice chcieli zadbać o mój naturalny rozwój fizyczny, o koordynację ruchową, która jest bardzo ważna w każdej dyscyplinie sportowej, również w siatkówce. Te 3 lata dużo mi dały na tej płaszczyźnie. Potem była piłka nożna, natomiast siatkówkę zawsze kochałem. Moi rodzice i rodzeństwo w nią grali, dlatego siatkówka zawsze była dostępna w moim życiu. Jednak początkowo w moim mieście nie było możliwości treningów w tym kierunku. Gdy ta okazja się pojawiła, to od razu zacząłem trenować siatkówkę i już wiedziałem, że to jest to co chcę robić w przyszłości. Te początki - trochę akrobatyki, trochę piłki nożnej - myślę, że też mi się przydały, bo to zawsze jest aktywność fizyczna, która jest bardzo ważna w młodych latach szkoły podstawowej. Łatwiej jest wtedy osiągnąć sukces.
W takim razie zatrzymajmy się przy siatkówce i Twojej karierze. Uczęszczałeś do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale. Jak wspominasz ten okres?
Dostać się do tej szkoły to było moje ogromne marzenie. Jest to elitarna szkoła, typowo siatkarska pod patronatem Polskiego Związku Piłki Siatkowej, trafia tam tylko 12 zawodników z danego rocznika. Bardzo cieszyłem się z możliwości uczęszczania do tej szkoły i kontynuowania tam nauki oraz pobierania nauk siatkarskich. Okres ten wspominam bardzo dobrze. Przez te trzy lata dużo się nauczyłem. Spała jest niewielką wioską, w której chłopcy chodzący tam do liceum mogą skupić się tylko na siatkówce i nauce. Myślę, że jest to dobre rozwiązanie, ponieważ skupiając się tylko na tych dwóch rzeczach można robić to z wysoką jakością. Tym bardziej, że klasy nie są wielkie, więc chłopakom poświęca się dużo uwagi. Mogą oni podciągnąć się na wielu płaszczyznach, uczyć się i dobrze przygotować do matury, a to też jest ważne. Zostało mi wiele przyjaźni z tego okresu, miło wspominam szkołę, kolegów i trenerów. Zawsze wracam tam z sentymentem, kiedy mamy tam zgrupowania teraz już dorosłej Reprezentacji Polski.
Mówiliśmy już o miejscowości Jawor, ponieważ większość dzieciństwa tam spędziłeś, ale w Twoim życiorysie pojawia się również Rzeszów. Co Cię skłoniło żeby przyjechać do naszego miasta?
Tutaj historia rozpoczyna się od ćwierćfinału Mistrzostw Polski Kadetów. Przyjechałem do Rzeszowa razem z moim Klubem z Jawora grać w rozgrywkach młodzieżowych. Graliśmy wtedy przeciwko Resovii, ale również przeciwko drużynom z Warszawy i Krakowa. Niestety nie wyszliśmy wtedy z grupy, ale udało mi się na tyle pokazać, że Tomek Kozłowski – wtedy pracownik Resovii - zauważył mnie i zaproponował mi i moim rodzicom przejście do Resovii Rzeszów, do sekcji młodzieżowych. Oczywiście wiązało się to również w przyszłości z przejściem do reprezentacji seniorów. Potem po zakończeniu szkoły podpisałem z klubem czteroletni kontrakt i byłem ich zawodnikiem do końca czerwca poprzedniego roku. Tak naprawdę 4 lata byłem związany z Klubem z Rzeszowa. Lubię przyjeżdżać do tego miasta, zawsze wracam tu z sentymentem i na pewno jestem wdzięczny za to, że mogłem reprezentować barwy klubu z tak wielkimi tradycjami.
Już dwukrotnie grałeś w barwach Asseco Resovii Rzeszów. Jest szansa na trzeci powrót, czy jeszcze za wcześnie na takie pytania?
Oczywiście, że są to zbyt szybkie pytania, nie wiem jaka będzie przyszłość. W siatkówce wiele się zmienia, zawodnicy często zmieniają kluby - bywa, że z sezonu na sezon. Kariera sportowca ma swoje zawirowania, dlatego nie wykluczam powrotu jak i równie dobrze wyjazdu zagranicznego lub grania już w jednym klubie do końca. Nie planuję kariery aż tak szczegółowo, ale nie mówię „nie”, bo może się powtórzyć taka sytuacja, że powrócę.
W aktualnych rozgrywkach występujesz w drużynie będącej faworytem do złota - Zaksie Kędzierzyn - Koźle. Jak oceniasz swoją decyzję o przejściu do Zaksy?
Jestem zadowolony z przejścia do tego klubu. Jest to zespół profesjonalny, charakteryzuje się bardzo wysokim poziomem. Tak jak mówisz, jest paru faworytów do zdobycia złotego medalu w tym sezonie i na pewno Zaksa jest jednym z nich. Dlatego cieszę się, że mogę grać w mocnym Klubie, z aspiracjami, profesjonalnie zarządzanym, ze świetnymi zawodnikami i trenerem. Jest to dla mnie ogromna wartość, że gram w takiej drużynie, bo mamy w swoim składzie mistrzów świata, reprezentantów innych krajów, mistrzów Polski. Jest to wspaniała drużyna i cieszę się, że mogę być jej częścią i rywalizować na tym najwyższym poziomie.
Sport sportem, ale oprócz tego, że jesteś siatkarzem to również studentem, kierunek turystyka i rekreacja. Skąd pomysł na to, aby rozpocząć studia?
Studia tutaj na WSIiZie w Rzeszowie rozpocząłem podczas swojego pierwszego sezonu grania w Resovii. To był sezon 2015/2016. Pierwszy rok nie był łatwy. Oczywiście do tych początków, jak potwierdzi każdy student pierwszego roku, trzeba było się przyzwyczaić. Bo specyfika uczenia się jest zupełnie inaczej niż w szkole. Nie łatwo było to połączyć z treningami, które odbywały się czasami dwa razy dziennie. Jednak z każdym kolejnym miesiącem, czy semestrem już przychodziło to łatwiej, więc udało się kontynuować naukę mimo transferu do innego miasta. Cieszę się, że ukończyłem ten pierwszy stopień studiów i mogę kontynuować naukę tutaj, w Rzeszowie. Jestem bardzo wdzięczny uczelni za to, jak miło podeszła do moich obowiązków, do tego, że nie zawsze mogłem być na zajęciach. Naprawdę wielkie słowa podziękowania w stronę uczelni.
Licencjat obroniony?
Tak jest. Miesiąc temu.
To w takim razie, gratulacje.
Dziękuję bardzo. Duże podziękowanie do prodziekana, pana Krzysztofa Szpary, który pomógł mi, był moim promotorem i przygotowywał mnie do obrony, którą udało się obronić na dobrą ocenę. Jestem bardzo z tego zadowolony.
To, że jesteś pilnym studentem już wiemy, że masz mistrzostwo świata też, ale jakie są plany na przyszłość Aleksandra Śliwki?
Moje plany na przyszłość na pewno są związane zarówno ze sportem jak i z nauką. Chciałbym ukończyć studia II stopnia. Myślę, że po tym również będę dalej rozwijać się naukowo, może jakaś podyplomówka lub studia na innym kierunku. Na pewno chciałbym się rozwijać, nie zatrzymać na studiach pierwszego stopnia. Natomiast jeśli chodzi o sport, to jestem jeszcze młodym zawodnikiem. Chciałbym robić postęp z roku na rok, z sezonu na sezon, zdobywać trofea i rozwijać się na tej płaszczyźnie siatkarskiej.
W takim razie życzę Ci powodzenia i nowych sukcesów na drodze sportowej i naukowej. Dziękuję za to, że znalazłeś czas na rozmowę.
Dziękujemy Grand Hotel Rzeszów za współpracę.
Autor fotografii: Natalia Filimoniuk