On jest studentem, lubi dobrą muzykę i marzy, aby jego ciało było całe w tatuażach. Obecnie już kilka ich ma. Kiedyś uwielbiał palić papierosy, ale po jednym wypadku rzucił. Mimo to, że przestał używać już najgroźniejszego dla siebie narkotyku, dalej uważa siebie za uzależnionego i z dumą wymienia nazwy używek, których próbował w ciągu życia.
Siedziałem i myślałem, że to koniec. W moich uszach bardzo grzmiało, czułem ciśnienie w klatce piersiowej, a serce nierealne waliło. W pewnym momencie nawet już chciałem, aby to wszystko się skończyło, bo nie mogłem znieść tego stanu. Teraz jest prawie OK. Jednak jeżeli karetka przyjechałaby o 5 minut później – mógłbym umrzeć.
(NIE)dziecinne filmy
Dowiedziałem się o narkotykach, kiedy miałem 14 lat. To z filmów dotarła do mnie ta wiedza. Szczególnie dobrze utkwiły mi w pamięci dwie ekranizacje: Las Vegas Parano (ang. Fear and Loathing in Las Vegas) oraz Kac Vegas (ang. The Hangover), które – można powiedzieć – były dla mnie podstawą do opanowania tematu.
Po kilku latach po raz pierwszy spróbowałem. Była zima. Na zewnątrz mocno padało. Miałem wtedy 17 lat. Nikt, a tym bardziej ja, tego nie planował. A przy tym, kupić narkotyki w tym czasie było prawie nierealne. Nie miałem wtedy takich znajomych, a mój krąg przyjaciół był bardzo ograniczony. Jednak los miał inne plany. Jak sobie przypominam, to samemu trudno mi w to uwierzyć. Pewnego dnia do mojego kolegi zwrócił się znajomy z prośbą, żeby on zapłacił za jego towar, bo on nie ma teraz pieniędzy. Mój uczciwy i dobry kumpel się zgodził. Zapłacił i wziął mdma – to są tabletki, które są zawsze tej samej „marki”, ale jednak mogą różnić się rozmiarem, formą, wyglądem, kolorem. Było ich 7 sztuk. Byliśmy w akademiku. Chłopak, który miał oddać pieniądze i zabrać swój towar – zniknął. Nie odbierał telefonu, a później w ogóle go wyłączył. Zrozumieliśmy, że on ostatecznie zrezygnował.
Wszyscy z naszego pokoju wiedzieli, czym są narkotyki tylko dzięki filmom. Wtedy byliśmy nastolatkami, więc ten taki przejściowy wiek, ciekawość, młodzieńczy maksymalizm odegrały swoją rolę. Było nas czworo. Spróbowaliśmy. Później jeszcze raz – za 8 miesięcy. Do tej pory po prostu nie wiedzieliśmy, gdzie kupić, ale potem pojawiła się jedna opcja. Cena jednej tabletki – 10 euro. Bez względu na ich wagę – może być to 150-200 mg – i tak trzeba zapłacić 10 euro. Najpierw brałem dwa, trzy razy na tydzień. Tak było przez pół roku. Potem – raz na miesiąc, dwa. To było rzadko, ale w dużych dawkach. Mimo to miksowałem mdma z alkoholem czy trawką.
Ciągle biorę: porażka siły woli
Przez pierwsze pół godziny nic się nie działo i nie dzieje, tak jest zawsze. Po około 40 minutach, przez dwie minuty pojawia się dziwne uczucie. Uczucie odrealnienia, niby czujesz i rozumiesz, że jest to rzeczywistość, ale przy tym masz poczucie wirtualności. Przyspiesza bicie serca i w jednym momencie pojawia się lekki szum w uszach. Trwa on 15 minut, po tym zaczyna ci się zmieniać postrzeganie. Czujesz wibrację w gardle. Później odczuwasz gwałtowny przypływ euforii, relaksu, a uczucie odrealnienia znika. Stajesz się niby całkiem trzeźwy. Wszystko rozumiesz. Masz halucynacje dotykowe, a jak siebie dotykasz, to po ciele przebiegają mrówki. Czujesz trudną do opisania euforię, a przy tym podniecenie.
Biorąc mdma chce mi się chodzić i wszystkich przytulać, mówić, że kocham. Takie dość sztuczne uczucie miłości, które jest bardzo wzmocnione, trwa około 15 minut. Później jest coś takiego, jak efekt plato. W ciągu 2-2,5 godzin ono spada, a po tym przychodzi stan post-depresyjny. Później, kiedy się prześpisz, wszystko wraca do normy.
Te uczucia nie zawsze są takie same, nie u każdego. Wszystko zależy od ilości mdma w tabletce. Początkowo minimalna doza dla człowieka, który nigdy nie brał narkotyków, jest to 2,2 mg mdma na kg ciała. Czyli mniej więcej jedna tabletka ma zawiera 90 mg mdma. Średnio ludzie zaczynają od dawki 100 mg, jednak z biegiem czasu tabletka traci swoją moc, więc efekt jest słabszy. Jeśli na pierwszy do piątego razu wystarczała setka i uczucia były te same, to następnym razem trzeba będzie już 130-140 mg. I za każdym razem dawka rośnie.
Częste powtórzenie, a po „przebudzeniu” – uzależnienie
Od mdma uzależniasz się psychicznie, nie jest to w żadnym wypadku uzależnienie fizyczne. Pierwszym razem chciałem tylko spróbować, ale po trzecim razie chciałem już brać znowu i znowu – poczuć te emocje, euforię, które trudno tak naprawdę z czymś porównać. Z własnego doświadczenia wiem, że euforia może dojść do takiego stanu, że po prostu możesz nie wstać z łóżka. Leżałem tak sobie jeden raz z zawiniętymi oczami.
Najpierw brałem mdma tak po prostu, w domowej i przyjaznej atmosferze. Po jakimś czasie zacząłem chodzić na imprezy albo nawet je organizować i nie dlatego, aby poimprezować, a żeby tam brać. Tak było coraz częściej. Jeśli ktoś robił imprezę i doskonale wiedziałem, że tam nie ma narkotyków, to tam nie szedłem. Nie wyobrażałem sobie, jak może być impreza bez mdma. Tak powstaje uzależnienie. Tak powstało moje uzależnienie. Czując tę euforię nawet raz – chce się ją poczuć ponownie.
Atutem mdma jest to, że nie ma skutków ubocznych, nie jest po tym źle. Przy użyciu mdma, nie ma czegoś takiego, jak przy amfetaminie, po której osoby nie mogą jeść, następnego dnia bolą ich kości oraz mięśnie. Od mdma tego nie ma, i jest to jeden z głównych czynników, dlaczego ludzie, a przy tym ja, stają się od nie zależni – bo nie ma przykrych reakcji ubocznych.
Przez pryzmat mdma
Kiedy bierzesz niewielkie dawki, na co dzień mózg jest trzeźwy. Kiedy jednak dawka przekracza 300 mg, to zaczynają się pojawiać halucynacje, a zarazem uczucia, że niby jesteś we śnie. Nigdy nie miałem lęków. Kiedy zamykałem oczy – widziałem bardzo jasne, ostre i kolorowe halucynacje czegoś nierealnego. Pamiętam, jak kiedyś widziałem jak sufit powoli zbiera się w kroplę i wyglądało, jakby za sekundkę miał skapnąć. Jednak kiedy mrugnął, to tego już nie było. Pewnego razu zobaczyłem chimerę (ziejący ogniem potwór pochodzący z mitologii greckiej, dziecko Tyfona i Echidny. Przyjmuje się najczęściej, że miała głowę lwa, ciało kozy i ogon węża – przyp. autora, Wikipedia), która siedziała na kuchennej szafce. Innym razem widziałem człowieka, którego de facto nie było z nami w mieszkaniu. Często słyszałem dźwięki z dworca kolejowego, chociaż nie był on blisko.
Często robiliśmy imprezy, na których średnio było nas 15-20 osób. Głównie to ludzie wyłącznie z naszego kręgu. Nie były to swingerskie imprezy, ale część uczestników mogła biegać po mieszkaniu naga. Po raz pierwszy taka impreza odbyła się w 2016 roku. Pamiętam, jak wszyscy biegali, tańczyli, śpiewali nadzy, a przy tym zamieniali się partnerami, ale nie uprawiali seksu. Tylko się całowali. I jeśli ktoś pocałował twoją dziewczynę lub chłopaka to nie była zdrada. I nikt nawet krzywo nie spojrzał, bo to nikogo nie obchodziło i to było fajne. Przy tym, u nas nie było żadnych warunków czy zasad, ale wszyscy sami rozumieli i nie odczuwali z tego powodu żadnego wstydu. Tak naprawdę, takie imprezy z mdma są dość drogie. Trzeba zamówić tabletki, wynająć mieszkanie, w którym zmieści się 15-20 osób, a to wszystko duży koszt.
Być może wszystko za sobą pociągnęła muzyka i kultura, która propaguje tę muzyką. Szczerze mówiąc, seks z najpiękniejszym człowiekiem w świecie jest gorszy od uczucia spowodowanego extasy. To nie trwa kilka sekund, jak orgazm. Te uczucia są o wiele silniejsze oraz wyraźne i trwają kilka godzin.
Bo ja - wiem
Lato. Gorąca pora roku. Chciałem się trochę zrelaksować, więc wziąłem mdma. Ugryzłem się w wargę, ale z powodu narkotyku nie czułem bólu. Wdało się zakażenie. Przez 5 dni po tym, normalnie pracowałem, ale w pewnym momencie w pracy zrobiło mi się słabo, bardzo podniosło się ciśnienie. Po kilka minutach zabrała mnie karetka. Miałem ryzyko zawału serca. Okazało się, że mam zapalenie zastawki serca. Jeżeli karetka przyjechałaby o 5 minut później – mógłbym umrzeć. Lekarze do tej pory nie wiedzą, skąd się to u mnie wzięło. Ja wiem.
Cierpię teraz na zaburzenia psychiczne. Kilka razy dziennie tracę kontakt z rzeczywistością, niby patrzę na siebie z boku. Moje ruchy wydają mi się mechaniczne, a wszystko wokół bardziej podobne do snu. Takie deja vu wzmocnione, czasem trwające do godziny, dwóch, a czasem nawet trzech. Po tym wypadku nie brałem już mdma. Nie będę kłamać, często mnie kusi. Do dziś uporczywe myśli nie znikają. Przechodziłem leczenie trankwilizatorami (uspokajający środek leczniczy, działający na ośrodkowy układ nerwowy, stosowany w leczeniu nerwic, psychoz i stanów lękowych – przyp. autora, sjp.pl). Przez tydzień je zażywałem i wymyśliłem sobie: jedna tabletka sprawia, że czuję się ok, to może spróbować cztery? O, tak dobrze.
Szukam zamienników nie dlatego, bo nie mogę brać mdma, a mam wielką chęć coś przyjąć. Kiedyś paliłem trawkę codziennie, teraz raz w miesiącu. I nie zawsze to przynosi mi przyjemność. Kilka razy zdarzyło się nawet, że trawka była czynnikiem, który powodował atak paniki i wzywałem karetkę.
Teraz nie używam. Rzuciłem mdma, palenie, ale mogę się napić. Jestem uzależniony od narkotyków i to pozostanie ze mną do końca moich dni. Nawet teraz, kiedy nie biorę. Ja nadal uważam i będę uważać się za uzależnionego. Bo to jest we mnie. Bo gdy widzę, jak ktoś używa lub po prostu trzyma w ręce – to mam chęć i jednocześnie uczucie zazdrości. W ten sposób to działa.
Ilustracja: https://pixabay.com