Zapamiętać kroki, zatańczyć w rytm i już - przepis na życie tancerza. Brzmi dość banalnie jak na coś co nazywamy sztuką. Strój, makijaż, choreografia - pierwsze skojarzenia, które mogą się pojawić, po usłyszeniu słowa „taniec”. Można mieć do tego talent, można mieć to w genach, można się tego nauczyć, jednak żaden znakomity tancerz nie osiągnął sukcesu poprzestając tylko na tym. Jakie bariery trzeba pokonać, aby znaleźć się wśród tych najlepszych?
Zazwyczaj przygoda z tańcem rozpoczyna się od gimnastyki. Rozciągnięte ciało jest ważnym elementem, nie zależnie od tego, czy w przyszłości postawisz na jazz, balet, hip hop czy popping. „Człowiek guma” nie urodził się bez kości, chociaż prawdą jest, że niektórzy mają większe predyspozycje do gibkości ciała. Jednak za każdym rozciągniętym tancerzem kryją się codzienne ćwiczenia, przezwyciężanie fizycznych granic, niejednokrotnie towarzyszą temu łzy, ale też uczucie zwycięstwa. Godziny spędzone na salach tanecznych, codzienny trening mięśni, rozciąganie- to czynniki indywidualne. Im więcej z siebie dajesz, tym lepsze efekty osiągasz.
Sam talent niczego nie gwarantuje. Efekt końcowy zawsze może być lepszy, w zależności od choreografii, muzyki, stroju czy makijażu. Ostatni aspekt bywa bardzo kontrowersyjny, zwłaszcza w przypadku dzieci. Tym samym ujawnia się kolejna bariera z jaką spotykają się tancerze - nienawiść ludzi, którzy wypowiadają się, mimo swej niewiedzy. Krzywdzące jest osądzanie, często obrażanie aspirujących tancerzy, za to, iż w tak młodym wieku występują z makijażem. Obwiniani są także rodzice, którzy być może mają już dość tłumaczenia się, że nie jest to ich wymysł i krzywdzenie dziecka, a zabieg wymagany na scenę. Bez lekkiego podkreślenia makijażem, za sprawą oświetlenia, twarze występujących byłyby niewidoczne.
Przejdźmy jednak do tego co najistotniejsze - choreografia. Wiele świetnych szkół tanecznych, mnóstwo zdolnych choreografów, w sieci znaleźć można regularnie dodawane filmiki z efektów jednorazowych zajęć. Praca nóg, rąk - trzeba to połączyć, wykonać precyzyjnie, nie zgubić żadnego elementu. Choreograf William „Willdabeast” Adams udostępnił raz nagranie, gdzie uczy swoich podopiecznych choreografii na siedząco. Nie dlatego, że miała ona być bez użycia nóg. Pokazał jak ważna jest praca obydwu partii ciała, na czym on pragnie się skupić, dopracować należycie każdy ruch. Ważna jest także elastyczność, jednak nie ta wspominana wcześniej, a odnajdywanie się w innych stylach, niż ten, na który postawiliśmy jako „nasz”.
Gdy choreografia jest już dopracowana, nie może zabraknąć istotnego ogniwa - emocji. Od najmłodszych lat uczy się dzieci mimiki twarzy, a podczas występów grupowych przypomina o szerokim uśmiechu. Popularnie nazywane „wczuwanie się” to oddziaływanie muzyki na tancerza, jego przekazu pewnej historii, wartości poprzez choreografie. Walka z tremą, budowanie pewności siebie, przełamywanie nieśmiałości - to niosą ze sobą pierwsze występy.
Gdy mowa o zajęciach w szkołach tańca, gdzie do wyboru mamy styl i choreografa, łamane są inne bariery. Często dobór piosenki wypływa z aktualnych problemów w świecie, przeżyć tancmistrza. Niesamowitym zjawiskiem jest jak ludzie potrafią uwolnić swoje lęki, żale, utrapienia za pomocą ruchu. Na chwilę wchodzą w inny świat, w którym nie ma granic, tylko uczucie wolności. Takie momenty kończą się wzruszeniem wśród całej grupy, a zamiast wzajemnej oceny, jest miejsce tylko na wsparcie, zrozumienie, motywacje. Przełamywanie własnej niepewności, aby zatańczyć na oczach innych, bo nie przychodzą tam tylko osoby tańczące od lat, ale nowicjusze, którzy długo walczyli z samym sobą, by postawić ten pierwszy krok ku rozwojowi swoich pasji.
Dla tych najlepszych ciężka praca w którą zaliczają się codzienne treningi, rozciąganie, dieta, wychodzenie ze swojej strefy komfortu, aby zasięgnąć nowego stylu, to podstawa, aby osiągać najlepsze efekty. Jednak taniec jest dla wszystkich, o ile nie musimy przełamywać barier fizycznych, o tyle jest to dobra metoda na łamanie naszych barier psychicznych. Bo będąc wśród tancerzy łączy nas wspólna pasja. Nie musisz nic mówić, wystarczy byś poczuł i przekazał wszystko czego się obawiasz lub co czyni cię szczęśliwym, poprzez ruch.
Zaczynają od gimnastyki, akrobatyki, szerokiego uśmiechu, uroczych strojów. Samodyscyplina czyni ich codziennie lepszymi, świadomymi swoich możliwości. Muszą zmierzyć się z krytyką, niezrozumieniem, rywalizacją. Czasami wyczerpani fizycznie, jednak pewni swojego celu. Muszą przekazać samych siebie, aby ich taniec był wiarygodny. Przełamywać bariery cielesne oraz te w ich głowach. Nauka kilku kroków nie daje satysfakcjonujących efektów dla osób, których taniec jest drugą miłością. Jest to droga, w której trzeba pokonywać wszelkie granice, by stale się rozwijać.
fot. Grzegorz Bukała