Wiele dzieje się we współczesnym komiksie. Opowiedział nam o tym prof. Wojciech Birek, współpracujący z kierunkiem graficznym. Rozmawia z nim Vincent Faustyna Przywara.
Vincent Faustyna Przywara: Co wyróżnia współczesny komiks od wcześniejszych nurtów?
prof. Wojciech Birek: Komiks jako powszechnie rozpoznawalne medium funkcjonuje w kulturze od końca XIX wieku, ale dopiero od lat 70. zaczął na poważnie zaznaczać swoją obecność jako samodzielna i pełnowartościowa forma ekspresji artystycznej, a nie tylko forma prostej rozrywki. Jednak trzeba było jeszcze paru dekad, i dopiero od lat 90. komiks i powieść graficzna przybrały pełnowymiarową, współczesną postać.
To, co wyróżnia współczesny komiks od tego, co znamy z wcześniejszych lat, to z pewnością duża różnorodność form i stylów oraz dojrzałość (oczywiście tylko w szczytowych osiągnięciach). Do tego dochodzi profesjonalizm rysowników i scenarzystów – dziś najlepsze komiksy to prawdziwe majstersztyki graficzne i scenariuszowe. Wspomniana różnorodność stylów wiąże się z otwarciem na style ekspresjonistyczne, z niekoniecznie „ładnym” rysunkiem, na wszelkie możliwe techniki i sposoby opowiadania; do tego dochodzi świadomość możliwości medium, co pozwala na ciekawe eksperymenty; no i współcześni twórcy mają za sobą porządną szkołę opowiadania poprzez komiks, którą zawdzięczają swoim poprzednikom. Wszyscy uczymy się na swoich mistrzach, a dla współczesnych twórców ten panteon poprzedników jest naprawdę liczny i bogaty w osobowości.
Dodatkowym czynnikiem wyróżniającym współczesny komiks od tego z poprzednich okresów jest możliwość wykorzystania – na wiele sposobów, bo i przy tworzeniu komiksów, i przy ich dystrybucji czy lekturze – technik cyfrowych i komunikacji internetowej. To potężne narzędzie, które w przypadku komiksu przyniosło jego twórcom i czytelnikom ogromne korzyści.
VFP: Jakie są komiksowe „klasyki”, które każdy powinien znać?
WB: Z tym jest pewien kłopot, bo nie ma gwarancji, że ten sam komiks będzie podobał się wszystkim. Wszystko zależy od gustów, doświadczenia (w czytaniu komiksów), zainteresowań… Ale oczywiście jakiś kanon komiksu istnieje… tylko jest on ogromny, więc z konieczności wspomnę tu o jego bardzo niewielkiej cząstce, trochę odwołując się do własnych wyborów i ocen.
Jeśli chodzi o komiks światowy, to takim superklasykiem jest jedno z najwcześniejszych arcydzieł komiksu – Mały Nemo w Krainie Snów Winsora MacKaya – komiks z pierwszych dekad XX wieku, który jest poligonem możliwości tego medium. MacKay był zresztą również pionierem animacji filmowej. Z absolutnej klasyki dla wszystkich – dużych i małych – polecam oczywiście Asteriksa, Tintina, Smerfy czy Lucky Luke’a – chyba wszyscy znają te tytuły, więc nie potrzebuję ich przedstawiać. Dodatkowo jeszcze Fistaszki Charlesa Schulza. Z komiksów dla dorosłych – na pewno powieści graficzne do scenariuszy Alana Moore’a czy Neila Gaimana, Kaznodzieja Gartha Ennisa i Steve’a Dillona, rzeczy spod piórka Franka Millera (jak Sin City czy Ronin), ale też np. Mort Cinder Argentyńczyka Alberto Brecci (to absolutny mistrz komiksu), komiksy Moebiusa czy Enkiego Bilala, Akira Katsuhiro Otomo, cykl o Giuseppe Bergmannie Mila Manary… Tym, którzy nie gustują w superbohaterach i fantastycznych światach, polecam komiksową „literaturę faktu”: Mausa Arta Spiegelmana, Persepolis Marjane Satrapi czy z najnowszych: cykl Odyseja Hakima – czterotomową opowieść o perypetiach syryjskiego uchodźcy. I jeszcze komiksy Joanna Sfara (głównie serię Kot rabina) i niezliczone komiksy Lewisa Trondheima…
Jeszcze parę polskich nazwisk i tytułów: Szninkiel Grzegorza Rosińskiego i Jeana van Hamme’a, Achtung Zelig! i Miasteczko Mikropolis z rysunkami Krzysztofa Gawronkiewicza, Ósmą czarę i Będziesz smażył się w piekle Krzysztofa „Prosiaka” Owedyka, z naszej klasyki komiksy Tadeusza Baranowskiego, Janusza Christy i Papcia Chmiela (ale te starsze). I jeszcze serię Osiedle Swoboda Michała Śledzińskiego czy miniserię 48 stron Piątkowskiego i Adlera; malarskie komiksy Joanny Karpowicz, rzeczy z rysunkami Jerzego Ozgi i – z młodszej generacji – twórczość Marcina Podolca z Jarosławia. Naprawdę, mógłbym tak bez końca…
VFP: Jakie są popularne style współczesnego komiksu?
WB: We współczesnym komiksie sporo jest ekspresji, swobody w kształtowaniu obrazu świata przedstawionego i operowaniu narzędziami; można tam dostrzec wpływy mangi, komiksu amerykańskiego, tradycyjnej europejskiej szkoły „ligne claire” (czyli „czystej linii”, gdzie kreska jest ograniczona do czystego konturu, wypełnionego płaskim kolorem). Ogromny wpływ na współczesnych twórców wywarł nieżyjący już francuski rysownik Jean Giraud, znany jako Moebius: był to absolutny mistrz komiksu, zdolny narysować wszystko i swobodnie zmieniać style. Wartość mają zarówno jego bardzo swobodne, niedbałe rysunki, jak i doskonale wypracowane, perfekcyjne warsztatowo studia; był mistrzem w każdej technice, po którą sięgał. Mocną pozycję we współczesnej stylistyce komiksowe zajmuje swobodny, ekspresyjny styl, świadomie zrywający z tradycją starannego, klasycznego rysunku dominującego w poprzednich okresach. Co ciekawe, ten styl świetnie się sprawdza zarówno w osobistych, autobiograficznych wynurzeniach, jaki i w komiksowych reportażach czy popularnych gatunkach. Warto zajrzeć do komiksów z cyklu Donżon, które opowiadają historie awanturnicze osadzone w bajkowym pseudośredniowieczu, ale robią to pod każdym względem – także graficznym – nowocześnie; tworzą je różni rysownicy, zmieniając style, ale w efekcie daje to bardzo ciekawy efekt – i co najważniejsze, świetnie się to czyta!
Oczywiście nadal funkcjonują style wypracowane w przeszłości, które powracają w kontynuacjach serii, ukazujących się od kilkudziesięciu lat. Takie serie komiksowe, jak Asteriks, Lucky Luke czy Walerian, po tym, jak uzyskały stylistyczną doskonałość, trzymają się wypracowanego wzorca; ale i tu pojawiają się próby pokazania, jak by to wyglądało w innym sposobie rysowania… Dzięki technikom cyfrowych programów graficznych komiksy osiągnęły wysoką jakość obrazu, a jednocześnie nadal można sięgać po tradycyjne narzędzia i techniki, nie mówiąc o różnego rodzaju eksperymentach warsztatowych. We współczesnym komiksie naprawdę wszystko wolno, byle tylko znaleźć fajną historię do opowiedzenia przy pomocy dostępnych narzędzi, stylów i technik.
VFP: Jacy są Pana ulubieni współcześni rysownicy? Który komiks najbardziej na Pana wpłynął?
WB: Siłą rzeczy najważniejsi są dla mnie różni mistrzowie, których komiksy wpłynęły na mnie w młodości. Większość z nich na szczęście jeszcze żyje, ale mają swoje lata. Od razu zacznę od komiksów, które na mnie wpłynęły:
Na pewno były to komiksy z rysunkami Grzegorza Rosińskiego. Jakoś tak się złożyło, że od początku moich zainteresowań komiksowych to jego rzeczy robiły na mnie największe wrażenie, i jego styl rysunku jest mi ciągle bardzo bliski. Pojawienie się pierwszego epizodu Thorgala w magazynie komiksowym Relax pod koniec lat 70. było dla mnie jak objawienie i do dziś ten serial jest mi bardzo bliski (tym bardziej, że nadal tłumaczę go na język polski – to w ogóle niesamowite, że coś takiego mi się zdarzyło. :)
Ogromne wrażenie zrobili też na mnie twórcy z kręgu francuskojęzycznego – nie tylko ze względu na rysunki, ale i świetne scenariusze: Regis Loisel (ten od Piotrusia Pana i serii W Poszukiwaniu Ptaka Czasu), wspomniany już Moebius (z serią Incal i westernowym cyklem o poruczniku Blueberrym) czy François Bourgeon – właściwie wszystkie jego komiksy, bardzo pracochłonne w realizacji i drobiazgowe w odtwarzaniu lub kreowaniu realiów; w młodości byłem też pod ogromnym wrażeniem komiksów Enkiego Bilala. Właściwie komiksy większości moich ulubionych rysowników z czasem trafiały do mnie jako materiał do tłumaczenia. Tak było też z Milem Manarą; ominęło mnie tłumaczenie komiksów innego włoskiego mistrza – nieżyjącego już Hugona Pratta, ale nadal bardzo lubię jego serię o Corto Maltese.
Tę listę ulubionych rysowników mógłbym rozwinąć do kilkudziesięciu, a może i setki nazwisk. Są na niej Belg Frank Pe – mistrz świata w rysowaniu dynamicznych, pełnych niesamowitego wdzięku komiksów ze zwierzętami, mieszkający we Włoszech Serb Gradimir Smudja, z którym się przyjaźnimy – polecam zwłaszcza jego absolutny przebój internetu, czyli „Facebook” Boba Dylana – maleńką, mieszczącą się w dłoni książeczkę pełną niesamowitych akwarelowych portretów pieśniarza (można obejrzeć w sieci filmik, na którym ktoś przegląda tę perełkę). Moim idolem jest też Koreańczyk Kim Jung-Gi – absolutny geniusz rysowania, zdolny zaczynając od drobnego detalu rozrysować wielometrową panoramę, pełną postaci i sprzętów tak, że wszystko doskonale się ze sobą zgadza. Bardzo cenię też Australijczyka Shauna Tana czy Szwajcara Thomasa Otta, który rysuje swoje komiksy białą, ostrą kreską na czarnym podkładzie. A Amerykanów choćby autora przezabawnych komiksów prasowych Franka Cho. A z Polaków?...
Parę nazwisk już wymieniłem: Krzysztof Gawronkiewicz, Jerzy Ozga, Śledziu, Marcin Podolec, Przemysław Truściński, Marek Turek, współpracujący ze mną Maciej Mazur czy mieszkający w Strzyżowie Przemysław Świszcz, niesamowicie zdolny Wojciech Stefaniec. W ogóle uważam, że mamy obecnie w Polsce świetnych grafików i graficzki komiksowe, i to, że tylu nazwisk nie wymieniłem, nie oznacza, że ich posiadaczy nie cenię.
VFP: Co wyróżnia komiks od innych form przekazu artystycznego, jak na przykład animacji czy ilustracji?
WB: Najbardziej wyróżnia komiks podwójny sposób organizacji przekazu: czytamy (właśnie czytamy, nie tylko oglądamy) obrazki jeden po drugim, a jednocześnie widzimy je jako kompozycję na jednej planszy czy pasku – i oba te porządki się liczą; trzeba umieć je twórczo wykorzystać i powiązać. I w animacji, i w ilustracji naraz widzimy tylko jeden obraz – w komiksie jest to zawsze kompozycja – i zarazem sekwencja – obrazów. I nie ma nic poza nimi. Żadne medium poza komiksem nie wykorzystuje tych dwóch porządków w tak intensywny i konsekwentny sposób. Komiksowe arcydzieła są często właśnie przykładami twórczego połączenia obu porządków.
Poza tym na pewno jeszcze umiejętność swoistego montażu: w komiksie liczy się nie tylko to, co pokazujemy w obrazkach, ale też to, co pozostaje poza ich ramkami, i co dzieje się „pomiędzy” sąsiednimi kadrami komiksu. Dobry komiks wymaga uruchamiania wyobraźni odbiorców w toku lektury, tak iż te luki i braki w naturalny sposób się w naszych głowach wypełniają. Ważną cechą komiksu jest też ogromna różnorodność stylów graficznych, połączona z możliwością ich nasycania znaczeniami.
VFP: Co Pan sądzi o komiksach cyfrowych?
WB: Pojawienie się technologii cyfrowych było, jak już wspomniałem, dużym przełomem także dla komiksu – technologie cyfrowe ogromnie ułatwiają pracę grafikom, dostarczając im narzędzi dających właściwie nieograniczone możliwości kreacji. Z kolei platformy komunikacji cyfrowej otwierają dostęp czytelnikom – można czytać komiksy w formatach cyfrowych – i te tradycyjne, i te, specjalnie realizowane z myślą o medium cyfrowym, co daje nowe, dodatkowe możliwości. To również pole do eksperymentów, badania nowych możliwości medium. Przy okazji w ciekawy sposób zaciera się granica między tradycyjnym komiksem, a animacją czy grą komputerową – włącza się element interaktywności. Myślę, że w tej materii mogą się jeszcze pojawić nowe, ciekawe rozwiązania wykorzystujące formułę komiksu i łączące ją z innymi mediami.
Choć, nawiasem mówiąc, nie powinniśmy zapominać o tradycyjnych technikach realizacji i publikacji komiksów. Namalowana na papierze oryginalna plansza komiksu może zostać następnie sprzedana (oby za spore pieniądze) na aukcji na rynku kolekcjonerskim, a na papierowym egzemplarzu komiksowego albumu można dostać unikalną, graficzną dedykację autora. Tego, póki co, media cyfrowe nam nie dadzą.
VFP: Co by Pan doradził młodym artystom, których pasjonuje tworzenie ta forma przekazu?
WB: Jeśli ktoś chce się poświęcić tworzeniu komiksów, musi nastawić się na żmudną, zajmującą wiele czasu pracę. A do tego potrzebna jest konsekwencja: liczy się ostateczny efekt, więc projekt trzeba doprowadzić do końca (najlepiej w terminie – to już niesamowita zaleta u twórcy komiksowego!). Co jeszcze? Warto być otwartym na możliwości drzemiące w tworzywach komiksu, mieć odwagę w poszukiwaniach… Nie stawiać sobie ograniczeń, a jednocześnie umieć zachować dyscyplinę w swoich wyborach (komiks opiera się na ustalaniu reguł opowiadania obrazem i ich twórczym wykorzystywaniu). Jeszcze półtora roku temu radziłbym jeździć na imprezy komiksowe – polskie i za granicę (zwłaszcza te ostatnie mogą debiutantom nieźle otworzyć oczy) – ale teraz musimy to na jakiś czas odłożyć. Na pewno przydaje się wymiana doświadczeń z innymi twórcami i uczenie się od mistrzów (każdy tak w końcu zaczyna). A jeśli ktoś chce zrobić karierę na Zachodzie? Nie bać się pokazywać swoich prac. I jeszcze powtórzę radę, którą usłyszałem od Marcina Podolca, który publikuje swoje komiksy za granicą: koniecznie trzeba mieć agenta. :)
Tekst pochodzi z najnowszego numeru >> Intro Magazynu <<
Autorka: Dominika Mazur
Dr hab. Prof. UR Wojciech Birek – polski twórca, krytyk oraz tłumacz z języka francuskiego komiksów, nauczyciel akademicki, literaturoznawca. Autor komiksów: Miasto trędowatych i Naznaczony mrokiem. Jest tłumaczem serii takich jak: Thorgal, Yans, Skarga Utraconych Ziem, Blueberry, Incal, Kasta Metabaronów, W poszukiwaniu Ptaka Czasu. Od wielu lat jest członkiem i przewodniczącym jury konkursu na komiks odbywającego się w ramach Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi.