Czteroletnia Basia, słysząc narzekanie swojej mamy i ciotki na pogodę - że za zimno, na masło- że za drogie i na słabe przeceny w Black Friday, nazwała je ,,narzekaczkami”. Słowo to idealnie wpasowuje się w takie zachowanie. Jak ktoś „kwacze” to nas irytuje, bo permanentnie narzeka. Takie zjawisko staje się coraz bardziej powszechne i w każdym z nas żyje wewnętrzny "narzekacz".
Na ulicy coraz częściej słychać ,,narzekaczki”. Wychodząc z domu, myślisz sobie: ,,Tak, to będzie piękny dzień”. Przychodzisz do pracy i nawet jeśli jesteś pełen energii, to zaraz ktoś zarazi Cię pesymizmem, tak jak katarem.W gastronomii, będąc kelnerem, często to wygląda tak: szczerzysz zęby jak wchodzisz do pracy, a wychodząc nie jesteś wstanie nawet lekko podnieść kącików ust. Przychodzisz z myślą o dużych napiwkach, więc uśmiech wydaje Ci się podstawą do osiągnięcia tego celu. Jednak wchodząc na sale zaczyna wszystko być nie po Twojej myśli. Najpierw okazuje się, że kucharz nie ma humoru, bo ma za dużo zamówień. Później barman ,,zjadł wszystkie rozumy’’ i zaczyna gwiazdorzyć - tego nie polecaj, tamtego nie rób, poleć to. Robisz tak jak Ci doradza „mądra głowa”. Nie wyszło, bo klient jest niezadowolony. Jednak mogłeś polecić to, o czym Ty myślałeś. No i tak powoli dzień, który miał być piękny staje się nieprzyjemnym, smutnym, przygnębiającym, który budzi w Tobie ,,narzekacza”.
Jak tu nie narzekać skoro wszystko jest nie po naszej myśli? Z drugiej strony, czy to nie jest tak, że jeśli ktoś nam narzeka, to czuje się wtedy lepiej? Może się uwolnić od tego, co go gnębi, dołując przy tym nas. Przejmujemy jego emocje. Zaczynamy stwierdzać, że ta pogoda faktycznie jest za zimna. Nawet nam się nic nie chce i najchętniej leżelibyśmy w łóżku przez cały dzień. Najlepiej przed telewizorem z kubkiem wiecznie gorącej i niekończącej się czekolady. Dlaczego nie? Tylko co produktywnego wniesie to w nasze życie? Chyba tylko tyle, że nadrobimy przez jeden dzień cały sezon Watahy.
Docenianie tego co mamy jest fajniejsze. Masz prace? Super, możesz się rozwijać w jakimś kierunku. Nawet rozdawanie ulotek może czegoś nauczyć, wbrew pozorom. W końcu trzeba w jakiś sposób zwrócić na siebie uwagę i sprawić, żeby osoba, która wzięła ulotkę, nie wyrzuciła jej po 5 sekundach. Śnieg też jest fajny. Wystarczy popatrzeć na dzieci, jaką mają frajdę dzięki temu, że go trochę spadnie. My możemy wybrać się na narty, łyżwy czy pojeździć na snowboardzie. Na sankach też można pozjeżdżać jak ktoś lubi, bo w sumie dlaczego nie? Im więcej śmiechu tym lepiej dla nas. Pozytywną energią da się zarażać jak i byciem ,,narzekaczką” czy też ,,narzekaczem”. Tylko co wyjdzie nam na lepsze, odpowiedzmy sobie sami.
Źródło: unsplash.com
